Te pogrzeby są najgorsze. Nawet grabarz był poruszony
Są takie pogrzeby, że wstrząsają nawet osoby, które mają na co dzień styczność z procedurą pochówku. Grabarz Robert Nakonieczny, chociaż ma za sobą setki takich uroczystości, nie jest w stanie ukryć swoich emocji, w niektórych sytuacjach. Wyznał, co jest dla niego najtrudniejsze podczas pracy.
Grabarz Robert zyskał rozpoznawalność dzięki mediom społecznościowym
Pan Robert, znany jako grabarz z TikToka, publikuje treści związane z jego codzienną pracą. Mężczyzna niemal „obcuje” ze śmiercią, dlatego postanowił, że zacznie edukować ludzi w tematyce pośmiertnej i pogrzebowej.
Wyjaśnia naturalne procesy związane ze zmianą ciała po zgonie, informuje o tym, jak powinien wyglądać godny i profesjonalny pochówek. Niejednokrotnie przestrzegał swoich obserwatorów przed nieuczciwymi praktykami, które zdarzają się w zakładach pogrzebowych. Chętnie odpowiada także na pytania zadawane przez ludzi.
Grabarz Robert musiał "zaprzyjaźnić się ze śmiercią"
Praca grabarza przeznaczona jest wyłącznie dla osób, które mają na tyle silną psychikę, aby móc towarzyszyć ludziom i ich rodzinom, podczas ostatniej drogi. Jak przyznał Pan Robert, nie jest to łatwe, ale dało mu to szansę na wnikliwą obserwację ludzi i otoczenia, otworzył się także bardziej na własne przeżywanie codzienności.
Osiem lat temu, gdy zacząłem pracować w zakładzie pogrzebowym, zaprzyjaźniłem się ze śmiercią i zacząłem inaczej podchodzić do życia. Przyglądam się ludziom, którzy gdzieś pędzą, i mam wrażenie, że zapomnieli, po co tak naprawdę są na tym świecie. Staram się więc nie przejmować codziennymi problemami i całe serducho oddaję swojej rodzinie. - opowiadał w wywiadzie z Angeliką Swobodą, z portalu weekend.gazeta.pl
Grabarz do dzisiaj pamięta pierwszy pochówek, który musiał przygotować. Na zawsze zaznaczył się w jego pamięci.
ZOBACZ TEŻ: Zakłady pogrzebowe wprowadzają nową usługę. Polacy pytają o to coraz częściej
Grabarz Robert nigdy nie zapomni swojego pierwszego zlecenia
Pan Robert doskonale pamięta pierwszą osobę, którą szykował do pogrzebu. Była to kobieta po 70. roku życia, włosy miała uczesane w koka, była ubrana na beżowo. Grabarz nie wnikał, z jakiego powodu kobieta umarła.
Jak przyznał, uważa się za profesjonalistę, dlatego nigdy nie dopytuje o prywatne sprawy takie jak przyczyna śmierci. Stara się również nie okazywać emocji na pogrzebach. Jest to dla niego szczególnie trudne, kiedy przychodzi do pożegnania dzieci. Wtedy walczy ze sobą, żeby nie pokazywać przy rodzinie zmarłego, co czuje.
Uważam się za profesjonalistę, więc nie mogę płakać. Nie mogę pokazać bliskim zmarłego swoich uczuć, bo mogłoby to spowodować u nich jeszcze większą traumę. Nie mogę pokazać rodzinie, że przeżywam to, co się dzieje, chociaż zawsze jest to bardzo trudne. Raz, już na samym końcu pogrzebu, gdy mieliśmy odbierać kwiaty, musiałem odejść na bok. Wolałem pójść, niż stać przy grobie i ronić łzy. Zresztą podobnie zrobił mój kolega - zdradził grabarz podczas wywiadu
Jak niejednokrotnie podkreślał Pan Robert, najtrudniejsze dla jego psychiki są pogrzeby najmłodszych.
Grabarz Robert nie potrafi pracować z obojętnością wobec pogrzebów dzieci
Grabarz Robert przyznał, że chociaż pochówki osób dorosłych są dla niego pouczające, nie wiele czuje w związku z przygotowaniem takiej osoby do spoczynku. Robi wówczas to, co do niego należy, najbardziej cieszy się z tego, kiedy rodzina zmarłego jest zadowolona, widząc, jak bliska osoba wygląda w trumnie.
Najtrudniejsze są dla grabarza pogrzeby dzieci. Gdy przygotowuje dzieciaki do ostatniego pożegnania, nie może przestać myśleć o swoich pociechach.
Nie chcę, żeby rodzice, którzy stracili swoją pociechę, źle mnie zrozumieli, ale zawsze wtedy czuję ulgę, że to nie spotkało mnie. Że moje dzieci żyją. Najmniejsze trumienki są najcięższe - wyznał Pan Robert