W środku nocy przekazano: nie żyje Andrzej Samolewicz. Był bohaterem
Polska straciła dzisiaj wybitną postać, która dokonała niesamowitego, bohaterskiego czynu. Na podstawie jego historii powstał wyjątkowy film dokumentalny, który zyskał popularność i uznanie wśród widzów. Informacja o jego śmierci przytłoczyła, szczególnie że sam zmarły ratował istnienia ludzkie.
Nie żyje człowiek, który ratował ludzkie życie
Po walce z chorobą odszedł człowiek, który brał udział w bohaterskiej akcji ratunkowej, przeprowadzonej w trybie pilnym, w czerwcu 1976 roku. Uczestnicy baskijskiej wyprawy Expedición Navarra Gerardo Plaza, Leandro Arbeloa, Gregorio Ariz i lekarka Trini Cornellana utknęli w jednej z przepaści tamtejszego pasma górskiego i potrzebowali natychmiastowej pomocy, aby się wydostać.
Baskowie wysłali sygnał do ekipy Polaków, która również się tam wspinała. Obecny na miejscu Adam Krawczyk wydał natychmiastowe polecenie o przerwaniu akcji górskiej i zmontowaniu ekipy ratunkowej.
Podczas zejścia ze szczytu dwóch wspinaczy spadło w przepaść. Jeden nie żyje (Leandro Arbeloa - przyp. red.). Drugi przeleżał całą noc na mrozie. Ma otwarte złamanie nogi. Reszta wyprawy została na górze. On zszedł szukać pomocy. Sami nie dadzą rady wydobyć rannego. Są zmęczeni i nie mają sprzętu - mówił uczestnik wyprawy Bogdan "Bobek" Strzelski, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Wśród bohaterów ekipy ratunkowej był człowiek, którego musieliśmy dzisiaj pożegnać. Alpinista zmarł po krótkiej, intensywnej walce z chorobą.
Nie żyje ceniony alpinista
Akcja ratunkowa zakonczyła się sukcesem. Poszkodowani Baskowie przez lata pozostawali wdzięczni polskim alpinistom za uratowanie życia. Wśród bohaterów, którzy podjęli się tego zadania, był Andrzej Samolewicz, którego niestety musieliśmy dzisiaj pożegnać.
Był członkiem Krakowskiego Akademickiego Klubu Alpinistycznego, a następnie Krakowskiego Klubu Wysokogórskiego, przez 55 lat zawodowo wspinał się po szczytach na całym świecie. W życiu udało mu się zdobyć takie szczyty jak Naga Parbat, Chan Tengrii, Denali, Szczyt Korżeniewskiej, czy Kiszmi-chan, należącego do pasma górskiego Hindukusz w Afganistanie. To właśnie on bez zawahania, razem z kolegami, stanął do boju o zagrożone ludzkie istnienie. Z humorem wspominał swoją bohaterską przygodę podczas górskiej wyprawy.
Powiesiłem się na linie obok Gerarda, założyłem węzeł i udało mi się przepiąć go na drugą linę. I pojechaliśmy w dół. No i wtedy podarła się moja kurtka puchowa. Taka strata... kosztowała trzy pensje - opowiadał w rozmowie z Gazetą Wyborczą
O śmierci alpinisty poinformowała jego znajoma, która zamieściła na Facebook'u łamiący serce nekrolog. Trudno jest pożegnać taką postać.
O śmierci Andrzeja Samolewicza poinformowała jego znajoma
Znajoma Andrzeja Samolewicza opublikowała na swoim Facebook'u poruszający nekrolog, w którym opisała, jak wspomina swojego przyjeciela, który zmagał się w ostatnim czasie z chorobą.
Taternik, himalaista, zawsze przyjaciel, pomocny, a na wyprawie zimowej Nanga Parbat szaleniec operator, dzięki niemu i Pawłowi jest zapisana wyprawa... Andrzeju, dziękuję za wiele, za tyle dobrych słów i pomocy filmowej. Film jest na zawsze w archiwach tv. A TY w najserdeczniejszej mojej pamięci! - napisała kobieta.
Historia alpinisty posłużyła jako inspiracja do stworzenia dokumentu pt. “Mendiak 1976”. Przedstawiono w nim fragment akcji ratunkowej z czerwca 1976 roku, przeprowadzoną przez polskich alpinistów, wśród których znalazł się świętej pamięci Andrzej Samolewicz.