Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Zaginięcie Iwony Wieczorek. Po 15 latach śledczy wskazuje nieznany trop. "Szantażowała"
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 21.08.2025 12:39

Zaginięcie Iwony Wieczorek. Po 15 latach śledczy wskazuje nieznany trop. "Szantażowała"

Iwona Wieczorek i policja
Fot. Facebook/Radio TOK FM, Shutterstock/FotoDax

Zaginięcie Iwony Wieczorek wraca na czołówki. Mija piętnaście lat, a w najbardziej zagadkowej sprawie Polski wciąż brakuje odpowiedzi. Były naczelnik wydziału zabójstw, insp. Marek Dyjasz, w programie „Kulisy Spraw” sugeruje, że Iwona mogła znać sprawcę i szantażować go. Co dokładnie mówi ekspert i czy ta hipoteza coś zmienia w śledztwie?

Noc, która wciąż nie daje spać

Zaginięcie Iwony Wieczorek to historia z lipca 2010 roku: wieczór ze znajomymi, sopocki Dream Club, wymieniane SMS-y i nagły samotny powrót. O 4:12 nad ranem kamery uchwyciły 19-latkę przy wejściu na plażę nr 63 w Jelitkowie, tuż obok parku im. Reagana. Do domu brakowało około dwóch kilometrów—potem ślad się urywa. Te fakty znamy od lat, ale to właśnie one wciąż budują mroźny fundament sprawy, która nie daje zasnąć ani bliskim, ani opinii publicznej. 

Nowe publikacje i rekonstrukcje trasy dodają scenerii detali: szum morza, pusta promenada, wczesny świt. To te same miejsca, w które wracają śledczy, dziennikarze i internauci, próbując dopasować ostatnie puzzle. I choć „zaginięcie Iwony Wieczorek” wydaje się hasłem, które słyszeliśmy setki razy, to za każdym razem pojawia się element, który wywraca opowieść do góry nogami.

Teraz pojawiły się nowe ustalenia. 

Nowe teorie: szantaż i tajemnicze 20 tys. zł

I tu wchodzi najnowsza, głośna hipoteza. Insp. Dyjasz twierdzi, że Iwona mogła znać sprawcę i mieć na niego „hak”. Wskazuje na 20 tys. zł, które po zaginięciu znaleziono w jej pokoju. Matka nastolatki mówiła, że to jej pieniądze, ale były szef wydziału zabójstw ma wątpliwości i łączy ten wątek z możliwym szantażem: jeśli ktoś miał coś do ukrycia, mógł zapłacić za milczenie—albo postanowić je „kupić” inaczej. To mocne słowa eksperta, nie stanowisko prokuratury. 

Uważam, że szantażowała go czymś, co było dla niego niewygodne - powiedział insp. Marek Dyjasz.

Co więcej, Dyjasz przypomina złotą regułę analityków: w 99 proc. przypadków sprawca „ukrywa się” na pierwszych 200 stronach akt, czyli najbliżej ofiary i na początku śledztwa. Brzmi jak wykład z kryminalistyki, ale w tym case’ie uderza szczególnie—zwłaszcza gdy zestawimy 20 tys. zł i 2 km, które dzieliły Iwonę od domu. Szok i prostota liczb.

Sprawca to wykorzystał i wykorzystuje do tej pory, a my siedzimy niejako w próżni - dodał

Co jeszcze wiadomo w tej sprawie?

Co dalej w sprawie Iwony Wieczorek

Sprawa wciąż pozostaje otwarta, a prokuratura nie zdecydowała się jeszcze na formalne zarzuty wobec kogokolwiek. Najbliższe tygodnie mają być poświęcone na analizę wcześniejszych zeznań, ich wzajemne konfrontowanie i porównywanie z zabezpieczonym materiałem dowodowym.

Tymczasem w przestrzeni publicznej narasta presja i mnożą się szybkie oceny. Fakty są jednak nieubłagane: na stole leżą jedynie odświeżone hipotezy i wciąż te same pytania. Jeśli śledczy zdecydują się teraz postawić na twarde procedury – wyłapywanie nieścisłości i weryfikację każdej wątpliwości – to właśnie ten etap może przesądzić o przełomie, na który czeka opinia publiczna od lat.