Dramat na basenie! Śmigłowiec LPR ruszył po 6-latka

Sobotnie popołudnie, gwar rodzin nad wodą i nagły krzyk – w kompleksie w Kozerkach doszło do podtopienia sześcioletniego chłopca. Interwencja była błyskawiczna: świadkowie wyciągnęli dziecko z wody, a na miejsce zjechały wszystkie służby, łącznie ze śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Chłopiec trafił do szpitala, a sprawą zajmuje się policja.
Tragedia na basenie
Do zdarzenia doszło w sobotę, 9 sierpnia, około godz. 16.00, na terenie kompleksu sportowo-rekreacyjnego w Kozerkach, przy ul. Jowisza. Według relacji 6-latek wpadł do basenu i zaczął się topić; świadkowie natychmiast wyciągnęli dziecko i rozpoczęli czynności ratunkowe. Na miejscu pracowały dwa zastępy straży pożarnej (PSP i OSP), zespół ratownictwa medycznego oraz policja. Nad obiektem zawisł śmigłowiec LPR – decyzja o locie zapadła szybko, by skrócić czas do szpitala. Chłopiec został ustabilizowany na miejscu.
Co działo się dalej?
Jaki jest stan zdrowia chłopca?
W tle – popularne latem miejsce z 25-metrowym basenem i brodzikiem ze zjeżdżalniami, gdzie nad bezpieczeństwem czuwają ratownicy. To tu w upał schodzą się rodziny z całego powiatu grodziskiego. Obiekt należy do strefy „Kozerki Active”, oficjalnie zlokalizowanej przy ul. Jowisza 92.
Po udzieleniu pierwszej pomocy chłopiec został przetransportowany do szpitala na pokładzie śmigłowca LPR; według policji jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Badanie alkomatem wykazało, że ratownik pełniący dyżur na basenie był trzeźwy – to standardowa czynność sprawdzająca po incydentach na kąpieliskach. Policja wyjaśnia okoliczności zdarzenia i zabezpiecza nagrania monitoringu
Jakie będą kolejne działania?
Operator obiektu przypomina, że na terenie kompleksu działają baseny o określonej głębokości, a nad bezpieczeństwem czuwają ratownicy – lecz żaden regulamin nie zastąpi stałej obecności dorosłego opiekuna przy dziecku. W praktyce oznacza to: wzrok na wodzie, ręcznik i telefon dopiero w przerwie.
Incydent w Kozerkach przypomina, że na basenie liczą się sekundy. Szybka reakcja świadków, ratowników i załogi LPR skróciła drogę do specjalistycznej pomocy, a dla dorosłych to prosta lekcja: dziecko zawsze w zasięgu wzroku i ręki.






































