Grabarz ujawnił. To trzeba robić, gdy znosi się zmarłego po schodach
Grabarz z TikToka cieszy się wielką popularnością na platformie, dzięki czemu może zaliczać się do grupy najchętniej oglądanych twórców w Polsce. Mężczyzna wykonujący nietypowy zawód podbił serca fanów swoimi historiami na temat spraw związanych ze swoją pracą. Grabarz ostatnio zaskoczył nietypowym wyznaniem.
Grabarz chętnie odpowiada na pytania internautów
Grabarz z TikToka bardzo często odpowiada na pytania fanów dotyczące różnych aspektów jego pracy, która skrywa przed społeczeństwem wiele tajemnic. Podobnie jak temat samej śmierci i tego, co następuje po niej, sprawy związane z pochówkiem są dla wielu osób bardzo interesujące.
Niedawno grabarz odpowiadał na pytanie jednego z internautów związane z tym, czy można wnieść zmarłego z powrotem do domu, by w ten sposób umożliwić bliskim pożegnanie się z nim. W nawiązaniu do tej odpowiedzi grabarz zdecydował się przy okazji podzielić niespodziewaną historią związaną z jego dotychczasowymi perypetiami zawodowymi.
Moja babcia oszalała i przepisała wszystko na Kościół. Żyję jak dziadówka Potworna tragedia podczas chrztu. Na wszystko patrzyły jej dzieciKomentarz internauty przypomniał grabarzowi pewna historię
Grabarz odniósł się do jednego z komentarzy zostawionych pod jego wcześniejszym filmikiem. Internauta zwrócił uwagę na pewien aspekt związany z tematem wnoszenia zmarłych do mieszkań, by pozwolić rodzinie pożegnać się z nimi po śmierci. Jak czytamy w komentarzu, poruszona została kwestia wniesienia ciała zmarłego na 4. piętro w bloku. Jak wspomniał grabarz, w takim przypadku transport ciała rzeczywiście nie należy do najłatwiejszych, szczególnie w przypadku, gdy zmarły nie był drobnej postury.
Wyobraźmy sobie, że zmarła osoba mieszkała w bloku np. na 4. piętrze i weź tu wnieś zmarłego do mieszkania – czytamy w komentarzu zostawionym przez internautę.
ZOBACZ TEŻ: Dlaczego sam nie mogę ubrać bliskiego zmarłego? Grabarz wyjaśnia
Grabarz podzielił się historią z pracy
Grabarz z TikToka postanowił podzielić się jedną ze swoich historii, jaka przydarzyła mu się podczas jego pracy. Jak wyjaśnił, w przypadku odbierania ciała z mieszkania przez grabarzy, na miejsce zawsze udaje się zespół składający się z dwóch osób, dzięki czemu można poradzić sobie z transportem ciała. Zmarły znajdował się w jednym z mieszkań zlokalizowanych na 2. piętrze.
Jak ujawnił grabarz, wraz z kolegą stanęli przed małym dylematem. Jak się bowiem okazało, zmarły ważył ponad 200 kilogramów, o czym nie zostali poinformowani. Co gorsza, cała sytuacja miała miejsce o pierwszej w nocy. Koniec końców, grabarze byli zmuszeni obudzić i wezwać innego kolegę, który nie miał tego dnia nocnego dyżuru, by przyjechał pomóc im zabrać ciało zmarłego.
Niekiedy nie da się we dwóch wynieść osoby zmarłej z mieszkania (…). Wtedy musimy posiłkować się kolegami, którzy nie są za bardzo zadowoleni, że muszą się obudzić, bo to nie jest ich dyżur. Kolega przyjechał, zrobiliśmy swoje, ciężko było, ale daliśmy radę.