Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Łzy leją się strumieniami. TO zrobili ludzie tuż po pogrzebie Soyki
Alicja Dackiewicz
Alicja Dackiewicz 08.09.2025 15:34

Łzy leją się strumieniami. TO zrobili ludzie tuż po pogrzebie Soyki

Stanisław Soyka pogrzeb
KAPIF

Żałoba ma swój dźwięk. Dziś w Warszawie odbył się pogrzeb Stanisława Soyki przyciągnął tłumy: rodzina, przyjaciele, fani i ludzie kultury wypełnili kościół na Saskiej Kępie. Gdy wynoszono urnę, wierni poderwali się z ławek i zrobili coś, co w Polsce coraz częściej można zaobserwować na pożegnaniach artystów. To zamknęło uroczystość wzruszeniem, którego długo nie da się zgasić. Pogrzeb Stanisława Soyki zostanie w pamięci nie tylko jego fanów.

Kim był i co zostawił po sobie Stanisław Soyka

Dla jednych był „głosem, który podnosi na duchu”, dla innych mistrzem łączenia jazzu, soulu i poezji śpiewanej. Wokalista, pianista, skrzypek, kompozytor i aranżer; autor „Tolerancji (na miły Bóg)”, „Cudu niepamięci” czy „Play It Again”. Debiutował na Jazz Jamboree, grał z największymi i konsekwentnie szedł własną drogą, bez pogoni za modą. 

Odszedł w wieku 66 lat 21 sierpnia, kilka godzin przed planowanym występem na festiwalu w Sopocie, zostawiając repertuar, który jeszcze długo będzie wracał na estrady. Już słychać zapowiedzi koncertów-hołdów i radiowych retrospektyw.
 

Pożegnanie artysty

Uroczystości rozpoczęły się w samo południe w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy przy ul. Alfreda Nobla 16. Potem kondukt przeniósł się na Cmentarz Wojskowy na Powązkach, gdzie odbył się państwowy pochówek. Na mszy pojawili się przedstawiciele świata kultury i władz. W imieniu prezydenta odczytano list, a Soyka został pośmiertnie uhonorowany Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. 

Rodzina artysty prosiła o powstrzymanie się od kondolencji i o wsparcie Lubelskiego Hospicjum im. Małego Księcia zamiast kwiatów - prosta prośba, bardzo w stylu Soyki.

Gest, który rozpala serca i wyciska łzy

Pogrzeb Stanisława Soyki miał charakter skromny, ale pełen znaczeń. W chwili, gdy wynoszono urnę, kościół wypełniły oklaski - wdzięczność zamiast patosu i hołd zamiast ciszy. Wspominano ostatnie chwile artysty. W ławkach słychać było krótkie „dziękuję” i szeptane wersy „Tolerancji”. Tego samego słowa - tolerancja - uczył nas latami, więc symboliczny finał pogrzebu mocno wybrzmiał. A my stawiamy pytanie do Was: czy oklaski na pogrzebach artystów to nowy rytuał wdzięczności, czy po prostu najuczciwszy sposób, by powiedzieć „bis” po raz ostatni?