Nie żyje uwielbiana aktorka. Miała tylko 42 lata. Łzy cisną się do oczu

Hiszpańskie kino pogrążone w żałobie. Nie żyje 42-letnia aktorka Verónica Echegui, gwiazda „Yo soy la Juani”, „Fortitude” i „Intimacy”. Zmarła 24 sierpnia w madryckim szpitalu po dyskretnej walce z nowotworem. Hołd złożyli jej premier Hiszpanii i Antonio Banderas. Co wydarzyło się w ostatnich dniach i dlaczego całe środowisko wspomina ją z mieszaniną podziwu i niedowierzania?
Od „Juani” do czerwonych dywanów
Nie żyje 42-letnia aktorka, która jako nastolatka mówiła, że „kino to jedyny plan na życie”. Verónica Echegui w 2006 roku szturmem wdarła się do branży tytułową rolą w „Yo soy la Juani” Bigasa Luny, pokonując tysiące kandydatek i od razu zgarniając nominację do Goyi (hiszpańskie „Oscary”). Potem były międzynarodowe projekty: mroźne „Fortitude”, hollywoodzkie „The Cold Light of Day” u boku Bruce’a Willisa i Henry’ego Cavilla, a także seriale „Intimacy” (Netflix) i tegoroczne „Love You to Death” (Apple TV+).
W 2022 r. jako reżyserka zdobyła Goyę za krótki metraż „Tótem loba” – rzadki przypadek aktorki, która tak pewnie przesiada się za kamerę. Jej znakiem rozpoznawczym była chłodna charyzma i role kobiet, które nie proszą o pozwolenie.
Ostatnie dni i pożegnania
Serce tej historii jest bolesne: aktorka przegrała walkę z rakiem, której nie nagłaśniała – o chorobie wiedzieli niemal wyłącznie najbliżsi. Zmarła 24 sierpnia w madryckim szpitalu 12 de Octubre. Jako pierwsze napisały o tym hiszpańskie redakcje, a chwilę później posypały się kondolencje. „Odeszła zbyt wcześnie” – napisał Antonio Banderas.
Głos zabrał też premier Pedro Sánchez, podkreślając talent i skromność Echegui. W branży rzadko zdarza się taki konsensus: wszyscy mówią jedno – była „nie do zastąpienia”
Dorobek aktorki
Nie żyje 42-letnia aktorka, ale zostawia po sobie dorobek większy niż niejeden cały katalog VOD. Verónica Echegui należała do grona artystek, które nigdy nie wybierały łatwej drogi. Grała bez taryfy ulgowej, wchodziła w role z pełnym poświęceniem i autentycznością, które sprawiały, że widzowie czuli się wciągnięci w jej świat. Potrafiła przełamywać schematy, a każda jej kreacja niosła w sobie intensywność i szczerość, jakiej próżno szukać w wielu współczesnych produkcjach.
Kiedy w wywiadach poruszała temat śmierci, robiła to w sposób, który uderzał dojrzałością – brzmiała jak ktoś, kto potrafi oswoić nieuniknione, a jednocześnie przekuć je w siłę artystycznej ekspresji. Może właśnie dlatego jej role były tak prawdziwe i tak głęboko zapadały w pamięć.
Widzowie wracają do jej najsłynniejszych ról, a koledzy i koleżanki z planu opowiadają o niezwykłej energii, którą wnosiła na plan filmowy. W Madrycie i Barcelonie trwają przygotowania do specjalnych pokazów filmów „Yo soy la Juani” oraz „Tótem loba”, które mają stać się nie tylko hołdem dla jej talentu, ale i symbolicznym pożegnaniem artystki.


































