Polska dziennikarka NATYCHMIAST zareagowała. Tak znieważył Nawrockiego Ukrainiec

Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział twardszy kurs wobec migracji i Ukrainy, a w studiu Polsat News zagotowało się do czerwoności. Ukraiński dziennikarz nazwał prezydenta „pachanem” (w rosyjskim żargonie więziennym: szef grupy przestępczej) i… chwilę później stracił pracę. Pałac odpalił kontruderzenie, a politycy dosypali prochu do beczki: 10 lat do obywatelstwa i dyskusja o odbieraniu paszportu po naturalizacji? Będzie głośno.
Najpierw polityka: weto, „stop banderyzmowi” i dłuższa droga do paszportu
Nawrocki nie podpisał ustawy ws. pomocy dla obywateli Ukrainy i równocześnie ogłosił własny projekt: wydłużenie ścieżki do polskiego obywatelstwa do 10 lat, podwyższenie kar za nielegalne przekroczenie granicy oraz wpisanie do prawa jednoznacznego hasła „stop banderyzmowi”.
Prezes Związku Ukraińców w Polsce Mirosław Skórka przestrzegł, że taka polityka podkopuje zaufanie i „wpisuje się w linię Kremla”. Z miejsca odpowiedziała Kancelaria Prezydenta: rzecznik Rafał Leśkiewicz zarzucił Skórce „bezczelną manipulację”.
„Pachan” na antenie i błyskawiczny finał
Gorąco zrobiło się we wtorkowym programie Agnieszki Gozdyry. Witalij Mazurenko, dziennikarz ukraińskiego pochodzenia z polskim obywatelstwem, stwierdził, że „zachowania pana Nawrockiego to zachowania pachana”. Prowadząca natychmiast ucięła: „to przekroczenie granicy”.
Po emisji redakcja „Obserwatora Międzynarodowego” w trybie natychmiastowym zakończyła z nim współpracę, a sam Mazurenko opublikował przeprosiny, podkreślając szacunek dla instytucji państwa.
10 lat, możliwe odbieranie obywatelstwa i wątek KUL
Iskra ze studia szybko przeniosła się do polityki. Szef prezydenckiej Kancelarii Zbigniew Bogucki ocenił, że incydent „potwierdza słuszność” wydłużenia stałego pobytu do 10 lat przed staraniem o obywatelstwo, a nawet wezwał do debaty nad przepisami pozwalającymi odebrać obywatelstwo nabyte przez naturalizację – co i sam przyznał – wymaga zmiany Konstytucji.
Równolegle Przemysław Czarnek zapowiedział pismo do władz KUL ws. relegowania Mazurenki; uczelnia ucięła spekulacje, informując, że dziennikarz został skreślony z listy doktorantów już w 2020 r. Jedno jest pewne: po tej „telewizyjnej minucie” kurs wobec cudzoziemców stał się tematem dnia, a słowo „pachan” – paliwem dla najbardziej twardych postulatów. Pytanie tylko, czy polityczna jazda po bandzie nie skończy się karambolem w relacjach z Kijowem.


































