Sikorski podsumował Nawrockiego. Takich słów prezydent jeszcze nie usłyszał

Prezydenckie weto w sprawie pomocy dla Ukraińców rozgrzało politykę do czerwoności, a platformę “X” do białości. Radosław Sikorski i Sławomir Mentzen starli się o pieniądze, bezpieczeństwo i tabliczkę mnożenia. Kto liczy lepiej: szef MSZ, który mówi o obronie polskiego interesu, czy lider Konfederacji, który powtarza „niech płacą sami”? A co z realnym skutkiem weta dla szkół, szpitali i samorządów?
Polityczny zgrzyt po prezydenckim wecie
Zaczęło się od decyzji Pałacu: prezydent zawetował nowelizację ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. W tle – duża polityka i jeszcze większe emocje. Na platoformie “X” Mentzen stwierdził, że jeśli Ukraina chce mieć Starlinka, „niech sobie za niego zapłaci”. W odpowiedzi Sikorski odbił piłkę: pomagając Kijowowi, odsuwamy armię Putina od naszych granic, co jest – jego zdaniem – również korzystne dla polskiego podatnika.
W skrócie: jedna strona liczy złotówki, druga – ryzyko. A wyborcy mają wrażenie, że znowu ktoś gra ich portfelem i strachem niczym w politycznym ping-pongu.
O co w tym wszystkim chodzi?
Spór o fakty
Radosław Sikorski w dosadnych słowach skomentował weto Karola Nawrockiego dotyczące Ukraińców i wpis Sławomira Mentzena, który przyznał, że pieniądze polskich podatników powinny być przeznaczone na potrzeby Polaków.
Pomagając Ukrainie trzymamy armię Putina zdala od naszych granic, co jest w interesie, także finansowym, polskiego podatnika. Polityka zagraniczna jest trudniejsza niż tabliczka mnożenia - napisał na pltformie “X” Radosław Sikorski.
O co poszła stawka? Zawetowana nowelizacja przedłużała tymczasową ochronę (czyli legalny pobyt i podstawowe świadczenia dla uchodźców wojennych) do 4 marca 2026 r., doprecyzowywała zasady 800+ dla uczących się nastolatków oraz porządkowała procedury urzędowe.
Po wecie wicepremier ds. cyfryzacji ostrzegł, że bez zmian trudniej będzie finansować Starlink dla Ukrainy po wrześniu; szef kancelarii prezydenta odparł, że system nie gaśnie, a nowy projekt trafi do Sejmu we wrześniu. Na to nałożył się spór o narrację: Mentzen mówi „Nie widzę powodu, abyśmy płacili”, Sikorski ripostuje, że polityka zagraniczna „jest trudniejsza niż tabliczka mnożenia”. Brzmi efektownie, ale rachunek jest prosty: albo państwo znajdzie tryb finansowania i podstawę prawną, albo samorządy, szkoły i szpitale zostaną z rachunkami.
Co będzie dalej?
Co dalej i komu to się opłaci?
Polityczny serial ma już zapowiedziany kolejny odcinek: 27 sierpnia ma obradować Rada Gabinetowa (czyli posiedzenie rządu zwołane i prowadzone przez prezydenta). Jeśli w grę wejdzie twardsza wersja przepisów – 800+ wyłącznie dla legalnie pracujących Ukraińców, bardziej restrykcyjny dostęp do usług i dłuższa ścieżka do obywatelstwa – rząd i Pałac znów staną w szranki o to, kto lepiej „pilnuje kasy”.
A wyborcy? Usłyszą, że albo finansujemy bezpieczeństwo na wschodzie, albo oszczędzamy tu i teraz. Według kuluarowych doniesień obie strony liczą, że to właśnie ich „matematyka” zadziała na emocje klasy średniej.


































