Tragedia w Chorwacji. Apel do Polaków. "Sprzedajcie swoje domy!"

W turystycznym Igrane, miasteczku wielkości jednego osiedla, noc z 3 na 4 sierpnia skończyła się tragedią. Dwaj Polacy po alkoholu zaatakowali 68-letnią sąsiadkę, a w jej obronie stanął brat — Nikša Šodan. Mężczyzna zmarł, a sprawa błyskawicznie rozgrzała ulicę i polityków: są protesty, obraźliwe napisy na murach i apel miejscowych władz, by Polacy sprzedali swoje nieruchomości.
Polacy zamieszani śmierć mieszkańca Igrane
Igrane ma niespełna 400 mieszkańców i reputację pocztówkowego kurortu. Teraz mówi o nim cała Chorwacja. Według relacji mediów dwaj Polacy mieli w nocy wtargnąć na posesję, szarpać 68-latkę i staranować każdą granicę sąsiedzkiego spokoju. Jej brat, 67-letni Nikša Šodan, podjął interwencję i stracił przytomność; oficjalną przyczyną zgonu wskazano niewydolność serca. Mieszkańcy twierdzą, że policję alarmowali już wcześniej — pada liczba nawet 70 zgłoszeń w ostatnich latach.
Napięcie widać na ścianach, na których mieszkańcy miasteczka dotkliwie sądzą o obecności Polaków w tym miejscu.
Co wydarzyło się w nocy z 3 na 4 sierpnia?
Śledczy ustalili, że obaj zatrzymani Polacy byli pod wpływem alkoholu — odpowiednio 1,92 i 1,12 promila. Usłyszeli zarzut „nieumyślnego spowodowania śmierci” (w chorwackim kodeksie: prouzročenje smrti iz nehaja), a sąd — ze względu na ryzyko ucieczki — wysłał ich do aresztu na co najmniej miesiąc. To przestępstwo zagrożone jest karą od 6 miesięcy do 5 lat więzienia. Sprawa nie jest jednak prawomocnie rozstrzygnięta — o winie zadecyduje sąd.
O całej sprawie w dosadnych słowach wypowiedział się nowo wybrany burmistrz Podgory Ante Miličić.
Ci ludzie nie powinni już tu być. Zaapelowałabym, jeśli to możliwe, o sprzedaż tych domów, o opuszczenie Igrane, bo tam już nie ma współistnienia - stwierdził.


Co dalej z Polakami w Igrane?
Po pogrzebie Nikšy Šodana tłum wyszedł na ulicę z hasłem „Sprawiedliwość dla Nikšy”. Wójt gminy Podgora, Ante Miličić, publicznie stwierdził, że współistnienie z polskimi właścicielami domów stało się niemożliwe i wezwał, by „sprzedali te domy i odeszli”.
Część mieszkańców mówi wprost o składaniu wniosków o pozwolenia na broń i nocnych patrolach w kurorcie — turystycznym raju, który nagle brzmi jak tytuł kryminału. Czy to już punkt bez powrotu w relacjach sąsiadów nad Adriatykiem, czy raczej emocje, które opadną, gdy sąd wyjaśni wszystkie okoliczności morderstwa w Igrane?




































