Tragicznie zmarły pilot prosił tylko o dwie rzeczy. Nie spełniły się
Dzisiejszy dzień zostanie zapamiętany przez Polaków na długo. To dziś w wyniku tragicznego wypadku zginął major Robert Jeł, pilot Bielika M-346, którzy rozbił się na gdyńskim lotnisku. Przed śmiercią pilot udzielił wywiadu, w którym prosił o dwie rzeczy. Dziś ich zabrakło.
W Gdyni doszło do tragedii
Major Robert Jeł właśnie przygotowywał się do jutrzejszych uroczystości związanych z uroczystością 30-lecia Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Mężczyzna zasiadł za sterami Bielika M-346 i wzniósł się w powietrze. Niestety pokaz nie został doprowadzony do końca i zakończył się tragedią. Maszyna uderzyła o podłoże i od razu zajęła się ogniem. Rozpoczęła się akcja ratunkowa.
Początkowo zakładano, że major Robert Jeł skorzystał z katapulty i ewakuował się z samolotu. To jednak nie była prawda. Mężczyzna zginął na miejscu, pozostawił żonę, córeczkę i rodziców.
Bohaterka “Rolnika” przekazała takie wieści w środku ciąży. To koniec Dowbor przyłapana na lotnisku w Warszawie. Nie do wiary, co miała w torbieJestem zdruzgotany. Robert był nie tylko świetnym pilotem, ale też wspaniałym człowiekiem. Zostawił żonę, córkę i rodziców. Nie ma dla nas teraz ważniejszego zadania niż objęcie opieką jego bliskich. Rodzina została powiadomiona i ma pomoc psychologiczną - mówił na konferencji prasowej generał Ireneusz Nowak.
Pilot samolotu treningowego zginął na miejscu
Śmierć mężczyzny wstrząsnęła Polską, a w sieci pojawiły się dziesiątki publikacji związanych z jego służbą. Internet obiegły również zdjęcia i nagrania, które obrazują efekty katastrofy. Dym, który wzniósł się w powietrze po uderzeniu maszyny o podłoże, było widać z daleka. Jeden z filmów przedstawia zdarzenie z bliska i jest przeznaczony dla osób o mocnych nerwach.
O tragedii wypowiedział się generał Ireneusz Nowak, który nie był w stanie wyjaśnić, jakie były jej dokładne przyczyny. Na ten moment nie wiadomo, dlaczego pilot nie skorzystał z możliwości katapultowania się. Mężczyzna był jednak specjalistą w swoim fachu, który o lotnictwie marzył od dziecka.
Już w szkole podstawowej myślałem o zostaniu pilotem. Zawód ten przez lata pozostawał jednak w sferze marzeń. Tym bardziej, że realia na tamte czasy były zupełne inne. Mało tego byłem najniższym chłopcem w klasie - mówił w rozmowie z portalem wojskowym.
ZOBACZ TEŻ: Poszliśmy na cmentarz, gdzie pochowali Rewińskiego. Smutny widok
Pilot samolotu, który rozbił się w Gdyni, prosił o dwie rzeczy
Wspomniany wywiad jest w tym momencie niezwykle symboliczny. Obrazuje on, jak rozwijała się pasja majora Roberta Jeła, która po latach przerodziła się w jego karierę. Okazuje się, że lektury szkolne miały swój udział w kształtowaniu osobowości mężczyzny.
Później urzekła i zafascynowała mnie lektura Arkadiego Fiedlera "Dywizjon 303", a szczególnie odwaga jej bohaterów. W międzyczasie zainteresowałem się modelarstwem lotniczym i tak powoli, krok po kroku świat lotniczy zaczął mnie coraz bardziej wciągać.
Pod koniec rozmowy autor wywiadu spytał pilota, czego może mu życzyć. Słowa, które wypowiedział, dzisiejszego dnia łamią serce. Tych dwóch rzeczy zabrakło podczas dzisiejszego lotu.
Na pewno zdrowia, bo to jest ono dosyć istotne w moim zawodzie i szczęścia lotniczego, oby nigdy go nie zabrakło.