Ukraińskie media wprost o Polsce. Padły zaskakujące słowa!

Stosunki polsko-ukraińskie w 2025 r. stygną. Warszawa wciąż jest logistycznym zapleczem dla Kijowa, ale politycznie traci wpływ i cierpliwość. Zmiana w Pałacu, spór w koalicji i zmęczenie wojną odbijają się na decyzjach. Pytanie brzmi: czy to chwilowe ochłodzenie, czy nowa norma, w której liczą się już tylko twarde interesy?
Polska coraz rzadziej brana pod uwagę
Relacje polsko-ukraińskie przeszły przyspieszony kurs dorastania. Gdy Rosja uderzyła, Warszawa była megafonem Kijowa i główną rampą przeładunkową Zachodu (Rzeszów-Jasionka, czyli lotniczy „węzeł” dostaw, obsługiwał lwią część ruchu). W 2025 r. USA wygaszają tam swój rozbudowany kontyngent, przekazując ciężar działania Polakom i NATO, ale sam hub działa dalej.
Problem leży gdzie indziej: wizerunkowo i politycznie Polska coraz rzadziej siedzi przy stolikach, przy których zapadają decyzje. Tak diagnozuje to m.in. „The Kyiv Independent”, a w europejskiej prasie przewija się motyw, że wewnętrzny klincz w Warszawie osłabia naszą dźwignię w regionie, a Polska ma być coraz mniej wiarygodnym partnerem.
To jednak nie wszystko.
Liczby, które studzą entuzjazm
Kijowscy publicyści wyliczają: od 2022 r. Polska dostarczyła ok. 4,5 mld euro pomocy wojskowej i utrzymuje kluczową infrastrukturę logistyczną, ale wpływ w rozmowach o zakończeniu wojny topnieje. Na to nakłada się zmiana polityczna nad Wisłą, czerwcowe wybory prezydenckie wygrał Karol Nawrocki, co zapowiada ostrzejsze spory z rządem i bardziej „suwerennościowy” kurs Pałacu.
W tle widać też zmęczenie społeczne: w czerwcu 2025 r. 46 proc. Polaków chciało ograniczenia lub wstrzymania pomocy wojskowej dla Ukrainy. A pamiętamy zgrzyty z poprzednich miesięcy: blokady granicy przez przewoźników i długi cień „sporu zbożowego”.
To stwarza cały szereg problemów, a z tych problemów wynika fakt, że Polska nie jest już tak wiarygodnym i ważnym partnerem dla Ukrainy, jak kiedyś - powiedział Michal Lebduška, analityk z czeskiego Stowarzyszenia Spraw Międzynarodowych.
Michal Lebduška zwraca również uwagę na cały polski rząd i Karola Nawrockiego.
Z jednej strony rząd Tuska nie jest silnym partnerem dla Trumpa i obecnej administracji USA. (…) Z drugiej strony Nawrocki, ze swoją antyukraińską i antyzachodnią retoryką, nie jest również partnerem dla Europejczyków - dodał
Co na to polscy politycy?
Polacy chcą zmniejszyć wsparcie
Polska dźwigała logistykę wojny (rzeszowski hub jest tak ważny, że Holendrzy wysyłają do nas Patrioty, by go osłonić), a realne transfery też nie są symboliczne. Kancelaria Prezydenta wylicza łącznie 4,91 proc. PKB wysiłku (0,71 proc. bezpośrednie wsparcie dla Ukrainy + 4,2 proc. koszty uchodźców) i co najmniej 3,23 mld euro wartości uzbrojenia.
Mimo to 64,4 proc. Polaków uważa, że nasza pomoc jest niedoceniana i to widać w nastrojach: 46 proc. chce ograniczenia lub wstrzymania wsparcia wojskowego, a akceptacja przyjmowania uchodźców spadła rok do roku o 7 pkt proc.; w kraju nadal przebywa ok. milion osób z Ukrainy (plan pomocy na 2025–2026 zakłada wsparcie dla 970 tys.).
Nie jesteśmy już tak atrakcyjnym partnerem dla Ukrainy, ale jeśli Kijów chce utrzymać polską cierpliwość, musi ją po prostu opłacić wdzięcznością i konkretem, kontraktami, wspólnymi projektami i jasną komunikacją. W przeciwnym razie społeczne poparcie będzie topnieć z miesiąca na miesiąc, a stosunki będą coraz chłodniejsze.


































