Wypadek na warszawskich Bielanach. Auto wjechało w grupę przechodniów.

Na warszawskich Bielanach zwykłe popołudnie zmieniło się w kryzys w kilka sekund. Na Marymonckiej kierowca toyoty miał wjechać na czerwonym świetle prosto w przechodniów idących na zielonym. Cztery osoby trafiły do szpitali, najciężej ranna jest 72-letnia kobieta. Miejsce przecięte policyjną taśmą, a śledczy sprawdzają każdy metr skrzyżowania.
Scena na Marymonckiej
Poniedziałek, 11 sierpnia, tuż po 13:00. Zgłoszenie o 13:14: na Marymonckiej, przy Doryckiej i w sąsiedztwie Cmentarza Włoskiego, dochodzi do potrącenia pieszych. Według wstępnych ustaleń toyota miała minąć czerwone światło, a cztery osoby — na swoim zielonym — znalazły się na linii uderzenia.
Siła była duża: świadkowie mówią o odrzuceniu poszkodowanych na kilka metrów, a karetki pędziły na sygnałach. Miejsce szybko otoczyły radiowozy, strażacy i zespoły ratownictwa; ruch w kierunku Łomianek stanął, a kierowcy cofali się w popłochu niczym z nieudanego skrótu przez miasto.
Co mówią służby?
„Cztery osoby — trzy kobiety i mężczyzna — zostały ranne. 72-latka ma najpoważniejsze obrażenia” — przekazał rzecznik stołecznej policji mł. asp. Bartłomiej Śniadała. Policja potwierdza, że 47-letni kierowca toyoty był trzeźwy i posiadał uprawnienia, a okoliczności wypadku są wyjaśniane.
W tym samym czasie ratownicy i strażacy spinają akcję jak w zegarku: cztery zastępy PSP, cztery zespoły medyczne i kilka patroli do zabezpieczenia miejsca. Dla kierowców to lekcja pokory, dla pieszych — koszmar, który wydarzył się na przejściu, które miało być bezpieczne.
Co się teraz dzieje na Marymonckiej?


Utrudnienia w Warszawie
Na czas działań Marymoncka została zamknięta od rejonu Przy Agorze w stronę Mostu Północnego, a autobusy kursujące w tej osi — w tym linie 181 i 303 — skierowano na objazdy. Dla mieszkańców to frustrujący paraliż, dla śledczych — konieczność: każdy ślad na asfalcie i każda sekunda z sygnalizacji będzie teraz kluczowa. Kierowca miał być trzeźwy, świadkowie mówią o czerwonym — to dwie informacje, które stawiają proste, ale niewygodne pytanie: gdzie zawiodła ostrożność?
Policja zbiera nagrania i relacje świadków, a biegli sprawdzą sygnalizację i prędkość auta. Kierowca był trzeźwy, więc odpowiedź, co poszło nie tak, dadzą dopiero ekspertyzy. Coraz częściej jednak wraca też sprawa bezpieczeństwa na tym skrzyżowaniu.




































