Wyszukaj w serwisie
Zdrowie i żywienie Aktywność silversa Pielęgnacja i uroda Lifestyle Silver Quizy
Lelum.pl > Dzieje się > 10-latka wracała ze szkolnej dyskoteki i przepadła bez śladu
Julia Bogucka
Julia Bogucka 14.07.2024 20:08

10-latka wracała ze szkolnej dyskoteki i przepadła bez śladu

Zaginiona Ania Jałowiczor
Fot. cieszyn.policja.pl, Marek BAZAK/East News

Od dnia zniknięcia 10-letniej Ani Jałowiczor minęły już niemal trzy dekady. Dziewczynka wracała z balu karnawałowego i ślad po niej zaginął. Do dziś nie wiadomo, co mogło się z nią stać, choć istnieje kilka prawdopodobnych hipotez. Śledczy wciąż szukają rozwiązania tej zagadki.

10-latka była pod opieką dziadków

Ania Jałowiczor przyszła na świat w 1984 roku w Wadowicach. Nieco ponad rok później urodził się jej brat Dominik. Rodzice nie radzili sobie zbyt dobrze z finansami, a mieli w planach zakup własnego domu, dlatego ojciec dziewczynki zdecydował się na wyjazd za granicę. Tam dorabiał na budowie, aby móc zapewnić swoim pociechom jak najlepszy byt.

Do mężczyzny po pewnym czasie dołączyła żona. Oboje zaczęli pracę we Francji, aby przyspieszyć proces zarobienia odpowiedniej kwoty. To wtedy padł pomysł, aby Ania i Dominik zatrzymali się u swoich dziadków. Tak też się stało. 10-letnia wówczas dziewczynka i jej brat zamieszkali na wsi i rozpoczęli naukę w pobliskiej podstawówce. Zaadaptowanie się do nowej sytuacji zajęło im nieco czasu.

Lato z Radiem i TVP: Doda zaskoczyła fanów Olbrychski nie chciał, by dowiedziano się o jego nieślubnym synu

10-letnia Ania zaginęła

Niemal minęło pierwsze półrocze nauki w nowej szkole, kiedy doszło do tajemniczego zdarzenia. 24 stycznia 1995 roku odbywała się zabawa karnawałowa w podstawówce, do której uczęszczali Ania i Dominik. Choć babcia rodzeństwa miała obiekcje, to pozwoliła dziewczynce na udział w imprezie. Obawy wynikały z tego, że tym razem na jednej sali równocześnie bawiły się dzieci z młodszych oraz starszych klas. Kobieta zaproponowała wnuczce, że odbierze ją z balu, ta jednak zapowiedziała, że wróci z koleżankami.

Tak się jednak nie stało. Ania nigdy nie wróciła do domu, a z późniejszych zeznań wynika wiele sprzeczności. Wspomniane rówieśniczki dziewczynki mówiły, że zaginioną miała ostatecznie odebrać babcia. Niektórzy twierdzili, że 10-latka dobrze bawiła się na zabawie, inni zwrócili uwagę na to, że często sprawdzała godzinę i wyglądała przez okno. Odmówiła odwiezienia do domu, a wspólnie z kolegą przeszła tylko część drogi. Później dzieci się rozdzieliły.

ZOBACZ TEŻ: Jerzy Stuhr nie dostał zwykłego nekrologu. Ludzie przyczepili się do tego jednego słowa

Co mogło się stać z 10-latką?

Impreza zakończyła się około godziny 20:00. Gdy po dwóch godzinach po Ani nie było śladu, dziadkowie zawiadomili policję. Funkcjonariusze zareagowali natychmiast, ale poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów. W dzień zaginięcia 10-latki pani sołtys miała słyszeć krzyk dziecka i pisk opon, dostrzegła również auto podobne do fiata 125p w kolorze beżowym. Zapamiętała również kilka symboli z tablicy rejestracyjnej, które wskazywały na to, że właściciel pojazdu mieszkał niedaleko.

Ten sam lub podobny samochód pojawiał się już wcześniej w miejscowości, siedzący w nim mężczyźni mieli zaczepiać już jedno z dzieci. Jedną z najprawdopodobniejszych teorii było więc porwanie 10-latki. Mimo to przeszukano również lasy i zbiorniki wodne, próbowano również zlokalizować opisane auto. Nic nie przyniosło jednak rezultatów.

1-196463.jpg
Fot. cieszyn.policja.pl

Do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę stało się Ani. Od niedawna sprawą zajmują się śledczy z Archiwum X. Brat dziewczynki wyznaczył nagrodę 100 tysięcy złotych za jakiekolwiek informacje związane ze sprawą. Na przełomie sierpnia i września ubiegłego roku zbadano obiecujący trop. Pewien mężczyzna wskazał potencjalne miejsce ukrycia zwłok dziewczynki, gdzie później odnaleziono wiele niewielkich kosteczek. Do dziś nie opublikowano jednak wyników analizy, wiadomo jednak, że na miejscu nie znaleziono dużych ludzkich kości, ani żadnych ubrań. Tajemnica wciąż pozostaje nierozwikłana.