Nawrocki planuje kolejne weto. Rząd będzie wściekły. "Szkodliwe działania prezydenta"

Prezydent zapowiada weto wobec podwyżek akcyzy na alkohol, rząd mówi o zdrowiu publicznym, a posłowie – jedni o „szkodliwych działaniach”, drudzy o „szarej strefie”. Brzmi jak podręcznikowy konflikt między fiskusem a polityką w roku wyborczym. Kto kogo przelicytuje i co to oznacza dla cen od 2026 r.?
Polityczny dym nad akcyzą
Weekendowa zapowiedź padła z ust szefa Kancelarii Prezydenta. Zbigniew Bogucki stwierdził w Radiu ZET, że Karol Nawrocki nie podpisze ustawy podnoszącej podatki – w tym akcyzy na alkohol. Proste, twarde „nie” i równie prosty przekaz do rządu. Na Wiejskiej zawrzało. „Szkodliwe weto, szkodliwe działania prezydenta” – mówi posłanka KO Małgorzata Niemczyk.
Z drugiej strony padają ostrzeżenia przed rozrostem „szarej strefy”, jak argumentuje poseł PiS Marcin Porzucek. Dla porządku: akcyza to specyficzny podatek od „używek” (m.in. alkoholu), którym państwo jednocześnie zbiera pieniądze i – w teorii – ogranicza dostępność.
Jak to będzie wyglądać w praktyce?
Spór o akcyzę w Sejmie
Spór o akcyzę w sejmie trwa w najlepsze. Poseł PiS, Marcin Porzucek odpowiednio argumentuje potencjalne weto prezydenta Karola Nawrockiego.
Zostały przyjęte regulacje dotyczące mapy drogowej wzrostu akcyzy na poszczególne rodzaje alkoholu i warto się ich trzymać. Faktycznie, cena alkoholu w Polsce nie rośnie proporcjonalnie do zarobków Polaków, więc dostępność jest coraz większa. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że jeśli nagle skokowo podniesiemy ceny, to pojawią się osoby czy miejsca, które będą chciały to wykorzystać – czy to przez nielegalną produkcję, czy przez kontrabandę. Wtedy państwo może nie tylko stracić dochody, ale i narazić obywateli na alkohol znacznie poniżej normy jakości - wyjaśnił Marcin Porzucek.
Jak to może wyglądać w praktyce? Tu są konkretne cyferki. Ministerstwo Finansów ogłosiło, że od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na alkohol etylowy, piwo, wino, napoje fermentowane i wyroby pośrednie wzrosną o 15%, a od 1 stycznia 2027 r. o kolejne 10%. To zwrot z dotychczasowej „mapy drogowej”, która zakładała skromne +5% rocznie; resort tłumaczy kurs zdrowiem publicznym i rosnącą „ekonomiczną dostępnością” trunków. W tym samym pakiecie MF zapowiedziało też podbicie tzw. opłaty cukrowej (m.in. energetyki).
Co będzie dalej w tej sprawie?
Jakie będą kolejne decyzje?
Na dziś piłka jest po stronie rządu: projekt musi przejść cały proces w Sejmie i Senacie, by w ogóle trafił na biurko prezydenta. Jeśli weto stanie się faktem, jego odrzucenie wymaga większości 3/5 – arytmetyka niełatwa. Realne wyjścia? Albo rozbicie pakietu (osobno zdrowie publiczne, osobno stawki), albo kosmetyczna korekta tempa podwyżek.
Tymczasem obie narracje krystalizują się jak w soczewce: z jednej strony „drogi prąd, tani alkohol” – wytyka KO, z drugiej ostrzeżenia przed kontrabandą.


































