"Odwiedziłam męża w pracy. Jeszcze nigdy nie było mi tak wstyd, wybiegłam z płaczem"
Gosia zauważyła, że do jej małżeństwa wkradła się rutyna. Postanowiła coś z tym zrobić. Plan łączył w sobie atrakcyjną bieliznę i gabinet jej męża. Chwilę po tym, jak weszła do środka, wybiegła z płaczem. Jak mogła się tak upokorzyć? Historię opisała na jednej z grup dla kobiet.
Do ich małżeństwa wkradła się rutyna
Pęd życia i nawał obowiązków to nigdy nie jest dobry symptom. Ale w takich warunkach żyli Gosia i Filip. Para wzięła ślub cztery lata temu, zamieszkała razem i robi co może, aby maksymalnie rozwinąć swoje kariery. Chcą dojść na jak najwyższy poziom życia, zanim zdecydują się na dziecko. Małgorzata pracowała w marketingu, większość dnia spędzała w biurze. Jako kierowniczka musiała mieć pod kontrolą dosłownie wszystko.
Filip piastuje dość wysokie stanowisko w firmie transportowej, co również wiąże się z licznymi nadgodzinami. Nawiązywanie kontaktów z klientami, papierologia o papierologii… Gdy oboje wracali do domu, mieli siłę wyłącznie na szybki odcinek serialu i sen. Po pewnym czasie Gosia zauważyła, że tak naprawdę nie spędzają już razem czasu. Komunikują się ze sobą przede wszystkim w sprawach domowych.
"4 miesiące po śmierci mamy przyprowadził do domu obcą babę. Traktowała nas, jak barachło" "Moja córka traktuje dom jak spożywczak. Ona nie rozumie, że to wszystko kosztuje?"- Zrób zakupy, załączam listę.
- Zlew w kuchni znów zapchany, zadzwoniłam po hydraulika.
- Do jutra trzeba opłacić rachunki.
Gosia szukała sposobu na to, aby znów rozpalić ich małżeństwo
Kiedy opowiedziała przyjaciółce o swoich obawach, usłyszała, że żyje z Filipem tak, jakby byli współlokatorami. Coś w tym było. Nie mieli nawet czasu na bliskość, której jeszcze przed ślubem mieli pod dostatkiem. Czy naprawdę tak wygląda życie małżeństw? Nie może być przecież tak źle!
- Muszę coś z tym zrobić. Tylko co? Nie chcę, żebyśmy żyli jak po pięćdziesiątce, tylko dlatego, że dużo pracujemy…
- Wpadliście po prostu w rutynę. Trzeba zrobić coś, aby ją przełamać - tłumaczyła Gosi przyjaciółka.
- Może coś szalonego?
- Mam pomysł. Weź sobie urlop na żądanie i odwiedź go w pracy. Ale dodaj do tego trochę pikanterii…
Alina wpadła na genialny pomysł! Małgosia obejrzała w życiu tyle romansów, a przyszło jej go głowy tak proste rozwiązanie? Wystroi się w jeden ze swoich zestawów bielizny i wparuje do biura Filipa. W ten sposób spędzą trochę wspólnego czasu i wzajemnie się rozluźnią.
ZOBACZ TEŻ: “Zakredytowałam się na wesele córki. Do dziś spłacam dług. A ona zrobiła coś takiego”
Zrobiła to przed nimi wszystkimi. Gosia uciekła z biura z płaczem
Jak pomyślała, tak zrobiła. W dzień wolny od pracy i tak udawała, że szykuje się, aby do niej wyjść. Nie chciała, aby jej misterny plan się wydał. Pożegnała męża w drzwiach i wróciła do układania włosów. Gdy tylko usłyszała, że samochód odjeżdża spod bloku, pobiegła do garderoby. Wybrała najbardziej skąpą i koronkową bieliznę, jaką znalazła w szufladzie. Włożyła ją na siebie, a na wierzch zarzuciła długi płaszcz. Musiała sprawiać wrażenie, jakby miała coś jeszcze pod spodem.
Trzy godziny później dotarła do biura męża. Weszła do środka i przywitała się z recepcją. Szybko powędrowała pod drzwi gabinetu Filipa i odetchnęła. Dawno nie robiła takich szalonych rzeczy! Zajrzała jeszcze tylko do lusterka, aby sprawdzić, czy makijaż jest na swoim miejscu. Przyłożyła ucho do drzwi. Jej mąż na pewno był w środku, słyszała, jak z kimś rozmawia, zapewne przez telefon. Dobra. Teraz, albo nigdy.
Gosia nacisnęła klamkę i zamknęła oczy. Śmiałym krokiem weszła do środka, zgrabnie zamknęła za sobą drzwi i rozpięła płaszcz. Zrzuciła go na podłogę i elegancko zapozowała. Miała na sobie tylko atrakcyjną bieliznę i buty na obcasie. Otworzyła oczy i spojrzała na męża. Przez najbliższą chwilę był całkowicie sparaliżowany i wpatrywał się w nią w osłupieniu. Gosia nie wiedziała, o co mu chodzi. Wtedy rozejrzała się po pomieszczeniu.
Na ekranie laptopa Filipa zobaczyła twarze czterech mężczyzn w średnim wieku. Jedna z nich nawet się poruszyła. Wtedy do niej dotarło. Wczorajszego wieczoru mąż opowiadał jej, że w samo południe ma ważną wideokonferencję z potencjalnymi klientami z Węgier. Miał negocjować z nimi stawki. Która była godzina? Tak, kwadrans po dwunastej. Gosia bez słowa podniosła płaszcz z podłogi i wybiegła z pomieszczenia, narzucając go na plecy. Co ona najlepszego zrobiła?!