Otworzył ogień w kierunku samochodu cywili. Dramat na granicy z Białorusią

Sylwestrowa noc, Mielnik, Podlaskie. 25-letni szeregowy z „Bezpiecznego Podlasia” zatrzymuje na drodze auto, w środku - ojciec i nastoletnia córka. Dziś wraca do nas chłodnym raportem biegłego: żołnierz, który strzelał do cywilów, miał być w chwili czynu niepoczytalny. Co wydarzyło się wtedy, co wiemy teraz i co to oznacza dla wojska?
Sylwestrowa scena w Mielniku
Według ustaleń śledczych młody żołnierz 18. Dywizji Zmechanizowanej samowolnie oddalił się z rejonu obozowiska, zabierając broń służbową. Na drodze zatrzymał cywilny samochód z dwójką pasażerów i oddał strzały w kierunku pojazdu. Po wszystkim schronił się w pobliskim lesie, gdzie ujęli go jego koledzy z tego samego zgrupowania zadaniowego. Badanie wykazało blisko dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Nikt nie odniósł obrażeń, ale na czerwonej linii granicy z Białorusią ta historia wybrzmiała jak dzwon alarmowy.
Serce sprawy
Kluczowy dziś dokument to najnowsza opinia psychiatryczna: biegły stwierdził, że w chwili czynu żołnierz był niepoczytalny. Śledczy z Prokuratury Okręgowej analizują wnioski, a podejrzany wciąż przebywa w areszcie. Niepoczytalność oznacza, że zamiast procesu karnego sąd może orzec środki zabezpieczające, w tym leczenie psychiatryczne. Po zdarzeniu - usunięty ze służby. W prokuratorskim katalogu zarzutów: usiłowanie zabójstwa, groźby karalne i przekroczenie uprawnień. To już nie jest pomyłka na warcie.
Armia pod presją, a śledczy przy biurkach
Jeżeli sąd podzieli wnioski biegłego, priorytetem stanie się bezpieczeństwo i terapia — nie surowy wyrok. Ale równolegle toczy się sprawa reputacji: wojsko już w Nowy Rok komunikowało, że żołnierz został błyskawicznie ujęty, a Żandarmeria prowadzi czynności. Dziś pytanie brzmi: czy na najwrażliwszym odcinku państwa - przy granicy - można było wcześniej wychwycić ryzyko i odsunąć żołnierza od służby? I czy szkolenia „fast-track” dla świeżo wcielonych nie wymagają przeglądu?


































