Pięć nastolatek zniknęło z ośrodka. „Nie jest to ich pierwsza ucieczka"

Pięć dziewczyn znika z placówki, trzy wracają, dwie wciąż są na wolności – brzmi jak scenariusz serialu, ale to realna ucieczka nastolatek z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego im. św. Siostry Faustyny w Krakowie. Policja odnalazła już trzy podopieczne w różnych miastach. Głos zabrała też siostra Gaudia: „chcą żyć po swojemu”, mówi bez owijania w bawełnę
Kulisy zniknięcia: od boiska do miast oddalonych setki kilometrów
Najpierw zniknęły trzy – z boiska, w poniedziałek 4 sierpnia. Dwa dni później poszły w ich ślady kolejne dwie. Tak rozegrała się ucieczka nastolatek, która poruszyła Kraków i okolicę. MOW (czyli ośrodek resocjalizacyjny dla nieletnich kierowanych decyzją sądu) to nie więzienie, ale i nie internat: wychowanki mają plan dnia, terapię, zajęcia.
Tym razem jednak zwyciężył wakacyjny bunt. Policja najpierw odnalazła jedną z dziewczyn w Wałbrzychu, potem dwie kolejne w Opolu – łącznie trzy z pięciu są już bezpieczne. Wciąż trwają poszukiwania 17-letniej Wiktorii Gruczy i 16-letniej Oliwii Bomskiej. Daty? 4 i 6 sierpnia – dwa krótkie odstępy, dwa alarmy, jedna historia, którą śledzi cała Polska.
Serce sprawy: „Chcą żyć po swojemu” i policyjna układanka
Z kolei krakowska policja tłumaczy, że tropy zebrane przez funkcjonariuszy doprowadziły do zatrzymań w dwóch miastach. W praktyce wyglądało to jak łamigłówka: monitoring, zgłoszenia od kierowców, telefony od mieszkańców. Ucieczka nastolatek w liczbach? 5 zaginionych, 3 odnalezione, 2 wciąż poszukiwane – i dziesiątki zgłoszeń, które trzeba sprawdzać niemal na bieżąco.
Na temat ucieczki nastolatek wypowiedziała się siostra Gaudia Skass, rzeczniczka prasowa Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.
Takie ucieczki z ośrodków wychowawczych nie są niczym dziwnym i niespotykanym. Młode dziewczęta i chłopcy chcą żyć po swojemu. Dlatego uciekają. Skłaniają ich do tego też różne uzależnienia, z których pomagamy im wyjść, choć wychowankowie zapewne często sami tego nie chcą. Podkreślam jednak, że nie mówię teraz o tych konkretnych dziewczynkach, które z ośrodka uciekły. Wpływ na to ma również czas wakacyjny - powiedziała siostra Gaudia Skass.
To jednak nie wszystko.


Co dalej? Kontrola, pytania i gorzkie lato ośrodków
Siostra Gaudia Skass dodała również, że nie jest to pierwsza ucieczka tych nastolatek.
Jedna z wychowanek, która już do ośrodka wróciła, jest w dobrym stanie. Dziewczęta, które uciekły wcześniej nie skarżyły się na nic. Nie jest to ich pierwsza ucieczka, wcześniej znikały też z innych placówek. Pamiętajmy, że trafiają do nas i podobnych ośrodków podopieczni w coraz gorszym stanie. Doświadczenie jednak mamy takie, że potem nasze absolwentki często nas odwiedzają, mają rodziny, dzieci, mówią, że dobrze wspominają pobyt w naszym Domu Miłosierdzia, jak nazywamy nasz ośrodek. No ale na początku jest bunt - dodała siostra Gaudia Skass.
Wakacje to w takich miejscach najtrudniejszy czas – mniej lekcji, więcej „okienek” na pomysł bez planu. Siostra Gaudia podkreśla, że wiele absolwentek po latach wraca, dziękuje i… uśmiecha się do wspomnień. Ale tu i teraz ważny jest finał poszukiwań oraz wnioski dla systemu. Jak donosi Wirtualna Polska, kuratorium wszczęło kontrolę w krakowskim ośrodku, a wstępne ustalenia mają dotyczyć niedopełnienia części procedur – decyzje i ewentualne zalecenia poznamy wkrótce. Na razie policja nadal prosi o informacje, które mogą pomóc odnaleźć dwie dziewczyny.




































