POPŁOCH po wybuchu w Warszawie. Wstrząsające odkrycie saperów!

W Rembertowie zrobiło się nerwowo, a radiowozy wyznaczyły nowe „granice osiedla”. Po sobotniej eksplozji na wojskowym poligonie Żandarmeria Wojskowa (wojskowa policja) weszła do mieszkania rannych i natrafiła na coś, co kazało wstrzymać oddech: znaczne ilości materiałów wybuchowych oraz pozostałości po granatach i pociskach moździerzowych. Jak duży to arsenał i skąd się wziął przy ul. Zawiszaków? Służby na razie mówią tylko tyle, ile muszą.
Eksplozja na poligonie, potem „arsenał” w mieszkaniu
Wszystko zaczęło się w sobotę, 6 września, około 18:30 na poligonie w warszawskim Rembertowie. Dwie osoby cywilne weszły na teren objęty wyraźnym zakazem wstępu; doszło do wybuchu, obie zostały ranne. Na miejscu pracowali saperzy i Mazowiecki Oddział Żandarmerii Wojskowej, a sprawę przejęli wojskowi śledczy. Źródła mówią wprost: pochodzenie ładunku i sekwencja zdarzeń to wciąż materiał do dalszego postępowania.
Kilkanaście godzin później – nowy zwrot. ŻW informuje, że w mieszkaniu rannych zabezpieczono znaczne ilości materiałów wybuchowych oraz elementy po granatach i amunicji moździerzowej (moździerz to broń artyleryjska, strzela stromotorowo). Decyzja mogła być tylko jedna: ewakuacja budynków w okolicy ul. Zawiszaków i praca patroli saperskich w trybie „zero ryzyka”
Co dokładnie ujawniono i kto działa na miejscu?
W komunikacie w mediach społecznościowych Żandarmeria nie podaje wagi ładunków ani ich pochodzenia, ale używa nieprzypadkowego sformułowania „znaczne ilości”. Na miejscu działają funkcjonariusze Mazowieckiego Oddziału ŻW, Oddziału Specjalnego ŻW oraz patrol saperski, który sukcesywnie wynosi i neutralizuje niebezpieczne znaleziska. Mieszkańców proszono o pozostanie poza strefą ogrodzenia i stosowanie się do poleceń służb; ulica w rejonie Zawiszaków została czasowo wyłączona z ruchu.
Służby potwierdzają też wstępnie: sobotni incydent na poligonie to osobny wątek, ale jego uczestnicy – ranni cywile – są powiązani z adresem, przy którym znaleziono nielegalne materiały. To dlatego decyzja o ewakuacji zapadła natychmiast, jeszcze zanim biegli skończyli katalogowanie „domowej składnicy”.
Przesłuchania, biegli i długie godziny pracy saperów
Dalszy scenariusz? Procedury wyjaśniające: zabezpieczanie i ważenie ładunków, porównanie numerów partii, sprawdzanie śladów prochu i odcisków, a także weryfikacja, czy w sprawie przewija się nielegalny handel militariami lub samodzielne „hobby-zestawy” pirotechniczne.
To, czy eksplozja była skutkiem manipulowania przy niewybuchu, czy też nieostrożności, rozstrzygną dopiero ekspertyzy. Do tego czasu obowiązuje strefa bezpieczeństwa, a mieszkańcy czekają na zielone światło powrotu do domów.


































