Są pierwsze podejrzenia ws. pożaru w Poznaniu. "Szyby dygotały w oknach"
Akcja ugaszenia pożaru w Poznaniu trwała wiele godzin. W jej trakcie okazało się, że dwóch strażaków nie przeżyło przebywania w płonącym budynku. Na miejscu wciąż trwają działania służb, teren może być niedostępny nawet kilka tygodni. Istnieją pierwsze teorie dotyczące przyczyn pożaru.
W Poznaniu doszło do tragedii
Przed północą na poznańskich Jeżycach doszło do poważnego pożaru kamienic. Ogień rozprzestrzenił się w niezwykle szybkim tempie ze względu na drewniane stropy podtrzymujące konstrukcję. Wkrótce później przeniósł się na budynek obok. W jednym z lokali mieszkalnych zagrożenie wyczuła czujka, która zaalarmowała straż pożarną. Już po trzech minutach na miejscu znalazły się pierwsze zastępy.
Pierwszym etapem była ewakuacja mieszkańców obecnych w kamienicy. Ci, którzy przebywali na wyższych piętrach, opuścili budynek w specjalnych koszach. Kiedy zdecydowana większość osób była już bezpieczna, strażacy zdecydowali się na wejście do środka. Już po chwili nastąpił wybuch, który był na tyle silny, że zrzucił hełmy z głów ratowników. Jedenaście osób zostało rannych.
W poczcie zaginionej Jowity rodzina znalazła niespodziewany list. Jego treść szokuje Doda wyszła na scenę i ludzie aż zamilkli. Takiej zmiany mało kto się spodziewałStrażacy gaszący pożar nie przeżyli
Dwóch młodych mężczyzn zostało w budynku, podczas gdy reszta samodzielnie go opuściła i sięgnęła po pomoc medyczną. To wzbudziło uzasadniony niepokój wśród wszystkich osób zaangażowanych w akcję ratunkową. Przystąpiono do ugaszenia ognia, po czym przeszukano cały teren. Po kilkugodzinnej akcji stało się jasne, że strażacy nie przeżyli. Jeden z nich miał żonę i dwójkę dzieci.
W okolicach miejsca pożaru zgromadził się tłum ludzi. Wiele osób obserwowało, co się dzieje, inni uwieczniali akcję ratunkową strażaków za pomocą swoich telefonów. Pewien internauta zarejestrował moment jednego z dwóch wybuchów, do których doszło w płonącej kamienicy. Film obiega właśnie sieć, mówi się, że jego efekty były odczuwane również w okolicznych dzielnicach Poznania.
ZOBACZ TEŻ: Legendarna aktorka już żegna się z tym światem. Jej wyznanie porusza do żywego
To dlatego doszło do pożaru?
Trwa postępowanie mające na celu wyjaśnienie, dlaczego właściwie doszło do takiej tragedii. Wiadomo, że ogień rozprzestrzenił się w szybkim tempie ze względu na konstrukcję kamienic. Istnieją już pierwsze podejrzenia względem źródła ognia oraz wybuchów, które wstrząsnęły Poznaniem. Okazuje się, że w budynku działała firma zajmująca się regeneracją baterii i akumulatorów. Nieoficjalnie mówi się, że to one mogły się zapalić.
Na ten moment służby nie chcą jednak przekazać informacji o bezpośrednich przyczynach zdarzenia. Jasne jest, że spowodowało ją coś, co znajdowało się w piwnicy kamienicy. Wciąż trwają działania, które mają na celu odpowiednie zabezpieczenie całego terenu i przeanalizowanie dostępnych śladów. Przekazano już, że w najbliższym czasie zamknięte będą budynki obok budynku, chodniki, a tramwaje poruszające się po ulicy Kraszewskiego zostaną wyłączone z ruchu. Kamienica zostanie wyburzona. Początkowo strażacy informowali o akumulatorach, później podano teorię o butli gazowej.
Czy to była butla propan-butan, czy może inna okoliczność, nie chciałbym w tym momencie jednoznacznie powiedzieć - tłumaczył Wiesław Leśniakiewicz, wiceszef MSWiA.