Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Śmierć Soyki wstrząsnęła festiwalem. Gwiazdy zniknęły sprzed kamer. "Musimy coś wymyślić"
Alicja Dackiewicz
Alicja Dackiewicz 23.08.2025 13:15

Śmierć Soyki wstrząsnęła festiwalem. Gwiazdy zniknęły sprzed kamer. "Musimy coś wymyślić"

Stanisław Soyka
KAPIF

Krótko po tym, jak dotarła wiadomość o śmierci Stanisława Soyki, w Operze Leśnej zapanowała cisza, która nie pasuje do sierpniowego festiwalu. Artyści pozamykali się w garderobach, prowadzący szeptem konsultowali scenariusz, a na telewizyjnej antenie zapadł czarny ekran. Co dokładnie wydarzyło się za kulisami i dlaczego widzowie zobaczyli jedynie urwane show? 

Opera Leśna wstrzymała oddech

Top of the Top Sopot Festival miał być finałem lata: głośne nazwiska i błysk fleszy. Nikt nie przewidział, że wieczór przerwie dramat - Stanisław Soyka zmarł zanim zdążył wejść na scenę. 

Stanisław Soyka był jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów polskiej sceny - wokalistą jazzowo-popowym, pianistą, kompozytorem i autorem, który łączył muzyczną wirtuozerię z radiową chwytliwością. Zmarł 21 sierpnia 2025 r. w wieku 66 lat, tuż przed planowanym występem na Top of the Top Sopot Festival, co poruszyło całą branżę i widzów. 

Prowadzący musieli na bieżąco ustalać scenariusz dalszych wydarzeń. Co się działo później?

Działania telewizji i prokuratury

Prokuratura potwierdziła, że artystę znaleziono w hotelu, a postępowanie toczy się w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Zaraz po przekazaniu tragicznej informacji zapanował chaos. Według relacji z miejsca, część gwiazd przerwała wywiady i schroniła się w garderobach, unikając kamer, a produkcja dostała jedno zadanie: „zrobić porządek” z planem na żywo. Na widowni - setki osób, przed telewizorami - miliony, a w reżyserce zegar tykał szybciej niż zwykle.

Kiedy koncert już trwał, dotarła do nas informacja, że Stanisław Sojka nie żyje. Z szacunku do artysty, jego rodziny i bliskich, z szacunku dla państwa, zdecydowaliśmy o przerwaniu transmisji z Opery Leśnej. W imieniu wszystkich artystów, organizatorów i stacji TVN chcielibyśmy złożyć wyrazy najserdeczniejszego współczucia rodzinie pana Stanisława. Łączymy się w bólu i smutku. To dla nas naprawdę bardzo trudny moment - poinformowali widzów prowadzący całe wydarzenie.

Co było po przerwaniu transmisji?

Hołd dla artysty

Na scenie, już po przerwaniu transmisji, artyści i prowadzący oddali Soyce hołd - zabrzmiała „Tolerancja”, utwór-symbol. Telewidzowie zobaczyli wcześniej tylko urwane show, ale w Sopocie wieczór toczył się dalej, z nową, smutną puentą. Równolegle internet zalały spekulacje: czy to zasłabnięcie na scenie? w drodze? w hotelu? Dopiero komunikaty śledczych ucięły plotki, a timeline wydarzeń zaczął układać się w logiczną całość - wciąż bez najważniejszej odpowiedzi: konkretnej przyczyny zgonu.

Trzeba było tak naprawdę "szyć" na bieżąco, to znaczy układać ten scenariusz i wymyślić cokolwiek, żeby w tej trudnej chwili poinformować publiczność zgromadzoną w Operze Leśnej. Dlatego czekając na decyzję rodziny, by to się odbyło zgodnie z jej wolą, w pewnym momencie stacja podjęła taką decyzję, by tę informację przekazać i dodatkowo wykonać jeszcze jeden z utworów, który zresztą pan Stanisław miał zaśpiewać. (...) Plan oczywiście był taki, że koncert "Orkiestra Mistrzom", który się odbywał, miał być takim koncertem honorującym nasze największe legendy - powiedział Grzegorz Betlej na łamach TVN.24.