Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Tragiczne doniesienia ws. śmierci 15-latka. To KAZALI mu zrobić zanim umarł
Klaudia Tomaszewska
Klaudia Tomaszewska 25.07.2025 12:41

Tragiczne doniesienia ws. śmierci 15-latka. To KAZALI mu zrobić zanim umarł

Tragiczne doniesienia ws. śmierci 15-latka
Beata Zawadzka/East News

To miało być zwykłe ćwiczenie – kolejne harcerskie wyzwanie. Jednak to, co wydarzyło się nocą nad jeziorem, przeszło najgorsze oczekiwania. Dziś wiadomo już więcej o kulisach dramatu.

Harcerz nie wrócił z zadania. Rano odnaleziono ciało

Do tragedii doszło w nocy z 23 na 24 lipca nad jeziorem Ośno w województwie wielkopolskim. 15-letni Dominik ze Świdnicy – uczestnik obozu harcerskiego – próbował zdobyć sprawność pływacką. Miał przepłynąć jezioro w nocy, w pełnym umundurowaniu, ciężkich butach i z czołówką na głowie. Był sam w wodzie.

O poranku, około godziny 5:30, jego ciało zostało odnalezione. Chłopiec utonął, a szczegóły, które ujawniono po wypadku, są wstrząsające. Zabezpieczenia były niewystarczające, a asekuracja – praktycznie żadna.

Ekspert: "On został puszczony jak cień w ciemność"

Maciej Rokus, biegły płetwonurek i ekspert ds. bezpieczeństwa, w rozmowie z "Faktem" nie kryje oburzenia. Jego zdaniem warunki, w jakich chłopiec wykonywał zadanie, były skrajnie niebezpieczne i niedopuszczalne. – Nie miał bojki ratunkowej, asekuracji z łodzi, ani nawet kamizelki. W takich warunkach akcja ratunkowa z brzegu jest fikcją – mówi wprost.

Jak zaznacza, nie była to typowa aktywność, ale ćwiczenie "o podwyższonym ryzyku". – A przecież to nie był komandoso-olimpijczyk, tylko dziecko – dodaje ekspert. Ciemność, przemoczony mundur i brak wsparcia mogły uniemożliwić jakąkolwiek reakcję, gdy Dominik zaczął tonąć.

Młodzi opiekunowie i zarzuty dla dwóch osób

Według informacji przekazanych przez media, opiekun harcerski miał 21 lat, a ratownik WOPR – zaledwie 19. Oboje zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty narażenia człowieka na niebezpieczeństwo oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.

Maciej Rokus podkreśla, że przy tego typu ćwiczeniach potrzebne jest doświadczenie i pełne zabezpieczenie – zarówno sprzętowe, jak i osobowe. – Brak odpowiedniego przygotowania sprawia, że zamiast ratować życie, szuka się już tylko ciała – mówi gorzko.