Upiorne, co dzieje się na toruńskim osiedlu. Na śmietnik trafiło łóżko po zmarłym. Wtedy się zaczęło
Istny dramat przeżywają obecnie mieszkańcy jednego z toruńskich osiedli. W jednym z mieszkań przez kilka tygodni od śmierci miało być przetrzymywane ciało zmarłego. Na tym jednak uprzykrzanie życia sąsiadów się nie skończyło. Ci są bezradni.
Sprawę w mediach społecznościowych zdecydowała się nagłośnić jedna z mieszkanek.
Trzymała ciało zmarłego w mieszkaniu
Jakiś czas temu mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Olsztyńskiej w Toruniu zaczęli skarżyć się na ogromny smród na klatce. Jak się później okazało, jego źródłem było ciało zmarłego, które, wbrew wszelkim normom sanitarnym, znajdowało się w jego mieszkaniu.
Można byłoby przypuszczać, że jakiś samotny, starszy człowiek odszedł i nikt nawet nie zainteresował się tym, że zmarł. Prawda jest jednak bardziej szokująca. W mieszkaniu wciąż urzędowała żona mężczyzny, która zwyczajnie nie mogła pogodzić się z jego odejściem i dlatego trzymała rozkładające się ciało.
Nie żyje Bronisław Surmiak. Aktor był znany z wielu popularnych produkcji, miał 89 latKolejne problemy mieszkańców osiedla
Ostatecznie do lokalu wezwano policję, która faktycznie znalazła tam ciało. To oczywiście zostało już zabezpieczone i zabrane, ale mieszkańcy nie bardzo mogą cieszyć się ze świeżego zapachu. Ten z klatki zniknął, ale pojawił się przy śmietniku.
Tam bowiem odłożona została wersalka, na której leżeć miał zmarły. To nie tylko źródło smrodu, ale także prawdopodobnie siedlisko wielu bakterii i zarazków. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy apelują o usunięcie mebla. Na razie jednak do tego nie dochodzi. Lokatorzy nie wiedzą już, gdzie szukać pomocy.
Co dalej z wersalką?
Jedna z mieszkających na osiedlu kobiet wyjaśniła w rozmowie z portalem “o2”, na czym polega problem. Jak się okazuje, żadna z instytucji nie chciała natychmiastowo sprzątnąć wersalki. Policja i Straż Miejska umywały od tego ręce. Nie reagował również sanepid.
Sprawę w pierwszej chwili zbagatelizował także Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Ten najpierw zbywał mieszkańców informacją, że śmieci o dużych gabarytach wywożone są raz w miesiącu i następny termin to 5 czerwca.
Lokalna społeczność nie zamierzała jednak znosić smrodu przez kolejne 2 tygodnie. Naciski opłaciły się, bo ZGM zobowiązał się do wynajęcia prywatnej firmy, która wywiezie wersalkę. Co ciekawe, ma się to odbyć na koszt lokatorki, która ją wyniosła.
Źródło: o2