42-letnia Małgorzata wyszła do pracy i zaginęła. "Nie zasługuję na niebo"
42-letnia Małgorzata mieszkała w Gliwicach. Pewnego dnia, zamiast pójść do pracy, wysiadła na przystanku i skierowała się w nieznanym kierunku. Do dziś nie wiadomo, co mogło się z nią stać. Wysunięto tylko kilka potencjalnych hipotez. Od jej zaginięcia mijają właśnie dwie dekady.
Niedługo miną dwie dekady od zaginięcie Małgorzaty
Był listopad 2004 roku, kiedy 40-letnia wówczas Małgorzata Gillner opuściła dom i skierowała się do pracy. Była to jej codzienna rutyna, nie wydarzyło się nic niepokojącego, co mogłoby sugerować, że zbliża się coś złego. Miała dobry kontakt z bliskimi i pracowała jako nauczycielka w przedszkolu. Na kilka dni przed zniknięciem złożyła jednak wypowiedzenie.
Tego dnia nie dotarła do pracy. Nigdy jej tam nie zobaczono. Miała też odwiedzić chorego wujka w szpitalu, tam jednak również jej nie zastano. Po raz ostatni została zauważona na skrzyżowaniu ulic Styczyńskiego i Kościuszki, gdzie wysiadła z autobusu numer 624. Tam powinna się przesiąść do kolejnego, który zawiózłby ją do przedszkola. Tak się jednak nie stało.
Dopiero był ślub, a teraz znowu wielka radość. Zakochani Roxie i Kevin świętują Wiadomo, kto został zatrzymany razem z Buddą. Oni nie wyjdą nawet za kaucjąHipotezy dotyczące zaginięcia Małgorzaty
Jedną z głównych hipotez, która stawiana była przez śledczych oraz bliskich Małgorzaty, była ucieczka i celowe zerwanie kontaktów z rodziną. Kobieta miała poznać mężczyznę i z nim wyjechać z Gliwic. Fryzjerka, którą odwiedziła kobieta, zeznała, że ta pytała, czy po zmianie koloru włosów zostanie przepuszczona przez granicę. Daleka znajoma rodziny dodała również, że widziała Małgorzatę w dzień zaginięcia na dworcu PKP w towarzystwie około 40-letniego mężczyzny.
Z domu nauczycielki zniknął jej paszport, co również mogłoby wskazywać na świadomy wyjazd za granicę. Śledczym udało się również ustalić, że leczyła się ona na depresję. Na podstawie zeznań znajomej rodziny stworzono portret pamięciowy mężczyzny, z którym Małgorzata miała być widziana na dworcu. Nikt go jednak nie rozpoznał.
ZOBACZ TEŻ: Nie żyje mistrzyni Polski, "ukochana żona, mamusia". Zuzanna miała tylko 26 lat
Czy Małgorzata wciąż żyje?
Bliscy zaginionej opowiadali, że kobieta w pewnym momencie bardzo zbliżyła się do Boga. Tak jak na każdym innym polu, tak i tutaj starała się być perfekcjonistką. Coraz częściej wyrzucała sobie, że nie jest wystarczająco dobra. W pewnym momencie powiedziała swojemu bratu, że nie zasługuje na niebo. Gdy ten spytał, co miała na myśli, Małgorzata odparła, że gdy obudziła się w nocy i chciała się pomodlić, z powrotem zasnęła, czym ponownie zawiodła Boga.
To jedna z bardziej tajemniczych spraw zaginięć w Polsce. Do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę stało się z Małgorzatą. Czy rzeczywiście wyjechała z kraju u boku nowo poznanego mężczyzny, czy może targnęła się na swoje życie z powodu depresji? Do dzisiaj nie zostało to wyjaśnione. Gdyby żyła, miałaby obecnie 62 lata. Bliscy wciąż wierzą, że tak jest.