Cała Polska w żałobie po śmierci Dominika. Ksiądz nie wytrzymał na pogrzebie. Jego słowa mrożą

Miał zaledwie 15 lat i całe życie przed sobą. Marzenia, pasje, plany. Nikt nie sądził, że ten obóz będzie jego ostatnim. Dziś nikt już nie ma wątpliwości — Dominik zostawił po sobie coś, czego nie da się zapomnieć. A słowa, które padły na jego pogrzebie, poruszyły nawet najbardziej zatwardziałe serca.
Tragedia, która nie powinna się wydarzyć
Do dramatu doszło nad jeziorem Ośno w Wielkopolsce, podczas harcerskiego obozu. 15-letni Dominik miał przepłynąć nocą fragment jeziora i rozpalić ognisko po drugiej stronie brzegu. Wszedł do wody w mundurze i butach. Opiekunowie nie asekurowali go z łodzi, lecz z pomostu. Chłopiec utonął.
Dominik był uczniem z pasją — pisał opowiadania, kochał matematykę i grał w koszykówkę. Ukończył szkołę podstawową ze średnią 6.0, otrzymał tytuł Prymusa Gminy Świdnica. Po wakacjach miał zacząć drugą klasę liceum. Zginął, robiąc to, co kochał — służąc i angażując się z całego serca.


"Bóg płakał, gdy ginął Wasz syn". Ksiądz nie krył emocji
Pogrzeb Dominika odbył się w niedzielę, 27 lipca, w rodzinnej miejscowości — Witoszowie Dolnym. Tamtejsza parafia, do której chłopiec należał jako ministrant i ceremoniarz, opublikowała wyjątkowe pożegnanie. Pojawiło się zdjęcie uśmiechniętego Dominika w komży. Ale to kazanie ks. Krzysztofa Janiaka złamało serca wszystkich.
To jedno z tych kazań, których się nie chce mówić. I które pewnie nie powinno być kazaniem. Raczej – modlitwą. Milczeniem. Westchnieniem. Płaczem. Chcę powiedzieć jedno: Bóg płakał, gdy ginął Wasz syn — napisał kapłan.
Opisał Dominika jako chłopca pełnego światła, skupienia i oddania:
Dominik był życiem. Miał swoje plany, pasje, ideały. Był jednym z tych młodych, którzy nie szli na skróty. I nagle… cisza. Tragedia. Woda, która nie daje już odpowiedzi. Ciało, które nie oddycha. I krzyk — rodziców, przyjaciół, nauczycieli, księży. Krzyk duszy, który nie mieści się w żadnej homilii — brzmiały dalsze słowa.
"Nie płaczcie za długo. Żyjcie dobrze. Spotkamy się"
Kazanie księdza było nie tylko pożegnaniem. To także głęboka refleksja nad tym, jak kruche jest życie i jak wiele może dać nawet 15-letni chłopiec.
Kapłan porównał Dominika do błogosławionego Carla Acutisa — włoskiego nastolatka, który swoją wiarą poruszył tysiące ludzi.
Obaj młodzi. Obaj odważni. Obaj blisko Boga. Obaj z sercem większym niż ich wiek. Może Dominik właśnie do niego teraz mówi: „Cześć, jestem Dominik… I przyszedłem. Bo i mnie Pan zawołał wcześniej — czytamy.
Słowa skierowane do rodziców i przyjaciół Dominika poruszają do głębi:
Nie bójcie się płakać. Łzy to nie jest słabość. Łzy to znak, że serce jest jeszcze żywe. A kiedy serce boli i płacze – Jezus staje obok. Bóg wie, co to znaczy stracić Syna. Dominiku, do zobaczenia. Niech Ci Pan Bóg świeci nie światłem zniczy, ale wiecznym blaskiem swojej chwały.




































