Córka pod respiratorem, a woda lada chwila może wejść do budynku
Powódź wiąże się z tysiącami pojedynczych, ludzkich dramatów. Niektóre z nich jednak wyjątkowo chwytają za serce i nie chcą puścić. Tak jest w przypadku dramatycznej historii Pani Ewy i jej chorej córki. Ta leży pod respiratorem, a woda jest coraz bliżej.
Apel Pani Ewy
Pani Ewa skontaktowała się z “Wirtualną Polską”, by poinformować opinię społeczną o dramatycznym potrzasku, w którym się znalazła. W Białej Nyskiej, w której mieszka, woda już wtargnęła na ulice. Co gorsza, według prognoz najgorsze dopiero przed mieszkańcami tej miejscowości.
W domu leży chora na rdzeniowy zanik mięśni córka, która jest ciągle podpięta do fachowej aparatury. Ta, by działać, potrzebuje sporej ilości prądu. A niestety tego może w każdej chwili zabraknąć. Pani Ewa informowała, że już wystąpiły dwie przerwy w jego dostawie.
Pilne: zmieniła się prognoza. "Jutro wieczorem kulminacja" Ludzie stworzyli łańcuch, worki leciały z rąk do rąk. Nagle w nocy pojawiły się śmigłowcePani Ewa nie ma agregatu
Nawet jeśli woda miałaby nie dostać się bezpośrednio w okolice respiratora córki, już sam brak prądu jest dla dziewczyny śmiertelnym zagrożeniem, bo inaczej nie ma jak go dostarczyć. Co gorsza, kobieta informuje, że stan córki nie jest najlepszy. Ta rozumie sytuacje, ale nie pozwala, by mama zostawiła ją chociaż na moment.
Żyję w strachu o córkę. […] Przez ostatni rok jej stan się pogorszył. By aparatura działała, potrzebujemy prądu. Boję się pomyśleć, co się stanie, jeśli go zabraknie. Nie mamy agregatu
Ewakuacja chorej Weroniki
Ze słów matki chorej dziewczyny wynika, że sytuacja jest praktycznie bez wyjścia i trzeba liczyć na to, że żywioł ich oszczędzi. Okazuje się bowiem, że nawet ewakuacja może być ryzykiem dla zdrowia dziecka, a i tak musiałaby się ona odbyć przy pomocy specjalistycznego sprzętu.
Nie mam pojęcia, co robić. Od wczoraj jesteśmy spakowani. Z drugiej strony, ewakuacja byłaby skomplikowana logistycznie i ryzykowna, wręcz niebezpieczna dla zdrowia. Potrzebowalibyśmy karetki. Nie wiem nawet, gdzie mielibyśmy jechać
Źródło: WP