Dzieci płakały i prosiły, żeby przestał. Chwilę później doszło do tragedii
W województwie dolnośląskim doszło do przerażającego wypadku. Kierowca autobusu szkolnego jechał z dużą prędkością i zakończył podróż na ścianie budynku mieszkalnego. Okazało się, że był pod wpływem substancji odurzających. Wiadomo, jaka kara mu grozi.
W województwie dolnośląskim doszło do wypadku
W Górze w województwie dolnośląskim doszło do poważnego wypadku autobusu, którym podróżowało 23 dzieci, ich opiekunka oraz kierowca. Pojazd poruszał się z dużą prędkością i nie hamował przed progami zwalniającymi. Chwilę przed ostatecznym zakończeniem podróży uderzył w samochód kobiety, która właśnie odwiozła swoje dziecko do szkoły. Ostatecznie uderzył w budynek mieszkalny, taranując wcześniej bramę wjazdową, w którym znajdowały się cztery osoby.
Opiekunka dzieci znajdujących się w autobusie zeznała, że mężczyzna nie reagował na prośby, aby zwolnił lub zatrzymał pojazd. Miał zachowywał się w sposób niebezpieczny.
Kaźmierska wraca do telewizji. To robi pod okiem kamer To córeczka Ewy Błaszczyk powiedziała, zanim zapadła w śpiączkę. RozpaczW czasie jazdy rozmawiał przez telefon. Prowadził autobus jedną ręką. Na trasie staranował znak drogowy, który wybił przednią szybę. Nie reagował na krzyki i prośby dzieci oraz opiekunki o zatrzymanie pojazdu - przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Liliana Łukasiewicz.
Wstrząsające ustalenia w sprawie wypadku w Górze
Sprawą natychmiast zajęły się służby, które przybyły na miejsce. Ustalono, że dzieci poruszające się autobusem nie poniosły żadnych obrażeń i zostały odebrane przez zaniepokojonych rodziców. Przystąpiono do zbadania trzeźwości kierowcy. Alkomat wykazał, że był on trzeźwy, następnie przeprowadzono testy na inne substancje odurzające. Okazało się, że był pod wpływem metamfetaminy oraz marihuany.
Jakub G. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia. Potwierdził stosowanie środków odurzających. Wyjaśnił, że jego zachowaniem kierowała siła wyższa - powiedziała prok. Łukasiewicz.
Mężczyźnie postawiono już zarzuty. Dotyczą one umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, prowadzenia pojazdu pod wpływem środków odurzających i posiadania niewielkiej ilości środka odurzającego.
ZOBACZ TEŻ: Autor przeboju "Kroplą deszczu" bardzo się zmienił. Tak teraz wygląda
Taka kara grozi kierowcy autobusu
Jakub G. został objęty aresztem tymczasowym na okres trzech miesięcy. Przez ten czas będzie czekał na proces w związku z powyższymi zarzutami. Dodatkowo przejdzie badania, które będą miały na celu stwierdzenie, czy w chwili popełnienia czynu był osobą poczytalną. Grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. Mieszkańcy Góry są roztrzęsieni po przerażającym zdarzeniu.
Prokuratura oczekuje w tym momencie na dokumentację medyczną osób poszkodowanych w wypadku spowodowanego przez kierowcę autobusu. Po czasie ustalono bowiem, że niektóre dzieci zaczęły skarżyć się na bóle ciała. Nie wiadomo jednak, czy to rzeczywiście obrażenia, które są wynikiem zdarzenia.