Macierzyństwo zbrzydło mi w moment
Pola od zawsze marzyła o wychowaniu gromadki dzieci. Nie spodziewała się, że to życie nie wygląda jak w bajce. Po zaledwie kilku latach macierzyństwo zdążyło kompletnie jej zbrzydnąć. Jak poradzić sobie z taką frustracją?
Zawsze marzyła o dziecku
Odkąd była małą dziewczynką, marzyła o wielkiej rodzinie i pielęgnowaniu domu. Pola trwała w tych snach i czekała, aż bajka się spełni. Pierwszym krokiem w tym kierunku było poznanie Filipa, który od razu jawił jej się jako książę na białym koniu. Wpadli na siebie jeszcze w liceum, gdzie dzielili szkolną ławkę. Po krótkim czasie okazało się, że łączy ich o wiele więcej.
Pola była jeszcze w trakcie studiów, kiedy Filip wyciągnął z kieszeni zjawiskowy pierścionek. Cztery dni po obronie pracy dyplomowej stanęli na ślubnym kobiercu i przyrzekli sobie miłość na zawsze. Kobieta wiedziała, że teraz nadszedł czas na spełnienie jej kolejnego marzenia. Macierzyństwo od zawsze jawiło jej się jak piękny sen. Pielęgnowanie świeżo narodzonego bobasa, wspólne gotowanie, śpiewanie piosenek i tłumaczenie zawiłości szkolnych. Dlatego para nie czekała i natychmiast zajęła się staraniem o malucha.
Po kilku miesiącach Pola zobaczyła na teście dwie kreski i nie mogła wytrzymać z radości! Już wyobrażała sobie wspólne spacery i zakupy w celu uzupełnienia wyprawki dla niemowlęcia. Okres ciąży przebiegł jej szybko, już po chwili tuliła w ramionach małą Hanię.
Nikt nie przyszedł na urodziny 5-letniej Marysi. Później stało się to Poszła na pogrzeb ubrana, jak na imprezę. Kulisy zaskakująZ roku na rok było tylko gorzej
Wkrótce okazało się, że nie wszystko było jak ze snu. Nieprzespane noce, ciągły płacz i wiele stresu. Tak od niedawna wyglądało życie Poli. Odnalezienie się w nowej rzeczywistości nie było najłatwiejsze, ale kobieta postanowiła zacisnąć zęby i zmusić się do trwania w wymarzonym świecie. Robiła wszystko, aby umilić sobie ten okres, ale nie było to takie łatwe.
Kiedy córka miała dwa lata, Pola odetchnęła z ulgą. Czuła, że najgorsze już za nią i teraz gdy dziecko jest już większe, wszystko pójdzie z górki. Nie wiedziała, jak bardzo się myliła. Krótko po Wielkanocy zauważyła, że spóźnia jej się okres. Obawiała się najgorszego i zdecydowała się na skorzystanie z testu ciążowego. Nie myliła się, znów pokazały się dwie kreski. Pola odetchnęła głęboko i myślała nad tym, co ją czeka. Czy naprawdę to było jej największym marzeniem?
Druga ciąża również przebiegła pomyślnie i po dziewięciu miesiącach na świat przyszedł Kamil. Po połogu kobieta zaczęła rozglądać się za odpowiednią formą antykoncepcji, ponieważ wiedziała już, że nie chce mieć więcej dzieci. Teraz musiała się zająć tą dwójką, która pojawiła się na świecie.
ZOBACZ TEŻ: “Blok to nie opera”. Skarga sąsiadów podbija sieć
Macierzyństwo to jednak nie jest bajka
Od narodzin syna Poli minęło już pięć lat. Starsza córka rozpoczęła szkołę podstawową, młody nawiązywał pierwsze przyjaźnie w przedszkolu. Kobieta bardzo zmieniła się na przestrzeni ostatnich miesięcy. Z pogodnej i pełnej marzeń dziewczyny, stała się wiecznie sfrustrowaną i zmęczoną panią, która ma dość własnego życia. Od kilku miesięcy prawie nie rozmawia z mężem, który pracuje, aby utrzymać całą rodzinę. Nic się nie układało.
Ciągle tylko bieganie do papierniczego, później zbieranie kasztanów, a przedwczoraj powinna była wysiać rzeżuchę dla córki. Teraz dziewczynka może nie dostać dobrej oceny. Kiedy ostatnio Pola była u kosmetyczki? Nie była pewna, czy to jeszcze miesiące, czy może już lata. Kamil z kolei zaczął bardzo rozrabiać w przedszkolu. Ciąga koleżanki za włosy, a chłopców bije, gdy wychowawczyni nie patrzy. Latanie od jednej placówki do drugiej, aby załatwić wszystkie sprawy, powoduje u Poli migreny.
Kiedy wraca z dziećmi do domu, jest tylko gorzej. Ciągle czegoś od niej chcą! Mamo, mamo, mamo… Krzyki się nie kończą, a kobiecie brakuje już sił na spełnianie wszystkich zachcianek. Nie ma energii na naklejanie plastrów na kolano i wycieranie buzi ubrudzonej musem z jabłka. Przecież macierzyństwo miało być taką cudowną przygodą! Każdy wieczór Poli kończy się tak samo. Łzami wsiąkającymi w poduszkę i stłumionym szlochem, niemal bezgłośnym, tak, aby nie usłyszał go mąż. I tak jej nie zrozumie.