"Mamo, jesteś!". Iwona Wieczorek wróciła do domu? Jej Matka zabrała głos w tej sprawie
Zaginięcie Iwony Wieczorek jest jedną z najbardziej tajemniczych spraw kryminalnych w Polsce. 14 lat temu dziewczyna wracając nad ranem z klubu do domu zapadła się pod ziemię. Policji nie udało się ustalić, co stało się z 19-latką. W ostatnim czasie śledczy, którzy zajmują się sprawą, poczynili niewielkie postępy. Teraz matka Iwony postanowiła podzielić się ze światem wstrząsającą historią. Dziewczyna jednak wróciła do domu?
Tajemnicze okoliczności zaginięcia Iwony Wieczorek
W nocy z 16 na 17 lipca Iwona Wieczorek wraz z grupką przyjaciół bawiła się na imprezie w Dream Clubie w Sopocie. Było to popularne miejsce, w którym bawiła się młodzież z całego trójmiasta. Niespodziewanie nastolatka straciła jednak humor, ponieważ koleżanka poinformowała ją, że widziała jej chłopaka, Patryka G., jak bawi się w innym klubie z jakimiś dziewczynami. Ten fakt dobił Iwonę do tego stopnia, że postanowiła zrezygnować z dalszej zabawy w klubie i udała się w drogę powrotną do domu.
Ok. godz. 2:50 dziewczyna wyszła z Dream Clubu i ruszyła na piechotę w stronę domu, który znajdował się w Gdańsku. W tamtym momencie zadzwoniła do niej przyjaciółka i próbowała namówić do powrotu na imprezę, jednak Iwona stwierdziła, że jest już pod domem (co było nieprawdą), dlatego nie zamierza się cofać. Między nastolatkami doszło do kłótni. Niedługo później Iwonie rozładował się telefon, w związku z czym nie można było ustalić, gdzie nastąpiło jego dalsze logowanie.
Iwona została po raz ostatni zarejestrowana przez kamery monitoringu miejskiego o 4:12 przy wejściu nr 63 na plażę w Gdańsku-Jelitkowie. 14 lat później policja dalej nie wie, co później spotkało dziewczynę oraz jakie były jej losy.
Zostawiła go pod szkołą, ale na lekcjach go nie było. 8-latek "wyparował" Ciało znaleziono obok szkoły. Prokuratura zabrała głos, to Jacek Jaworek?14. rocznica zaginięcia Iwony Wieczorek. Matka dziewczyny zabrała głos
Kilka dni temu minęło 14 lat, odkąd zaginęła Iwona Wieczorek. W tym czasie policja nie poczyniła żadnych znaczących postępów. Obecnie nad sprawą pracuje krakowskie Archiwum X, które jakiś czas temu informowało o potencjalnych nowych tropach. Mimo upływu czasu Iwona Główczyńska, mama zaginionej nastolatki, wciąż nie traci nadziei, że uda jej się dowiedzieć, co stało się z jej córką. W ostatniej rozmowie z “Faktem” skomentowała przebieg śledztwa:
Jestem pewna, że coś w tej sprawie robią, ale przez wszelkie zaniedbania na początku śledztwa i niedopilnowanie wszystkich spraw, to teraz jest, jak jest, płacimy tego cenę. Przez tyle lat wciąż nic nie wiemy, co się stało – mówiła z żalem.
W kolejną rocznicę zaginięcia córki, kobieta postanowiła zaapelować do wszystkich osób, które interesują się tą sprawą:
W związku z kolejną rocznicą proszę, by nie podkręcać spekulacji, wizji tego, co się stało z Iwonką, bo to niczemu dobremu nie służy. Ja i moja rodzina potrzebujemy spokoju. Moje słowa często są przekręcane. W oczach niektórych to ja jestem morderczynią, zmagam się z okropnym hejtem, niektórzy ludzie mnie krzywdzą, wyrażając swoją opinię i chcę głośno zaapelować, by nie eskalować tej sytuacji, by niepotrzebnie nie nakręcać spekulacji – prosiła.
ZOBACZ TEŻ: Nowa hipoteza ws. zaginięcia Iwony Wieczorek. Wściekła matka zabrała głos
Iwona Wieczorek jednak wróciła do domu? Jej matka wspomina "spotkanie"
Mimo iż od zaginięcia dziewczyny minęło 14 lat, jej matka wciąż nie traci nadziei i robi wszystko, by dowiedzieć się, co się stało z jej córką. Do tej pory policja ustaliła, że nastolatka nigdy nie wróciła do domu. Jej rodzicielce trudno się z tym pogodzić. W ostatnim czasie wystąpiła ona w dokumencie “Sprawa Iwony Wieczorek”, gdzie podzieliła się zaskakującą historią. Z poruszeniem opowiedziała o momencie “spotkania” z córką. Doszło do niego podczas snu.
Odkąd jej nie ma, śniła mi się może z cztery razy. Ostatnio miałam taki fajny sen, było to dosyć niedawno. Śniło mi się, że wracałam z pracy, otwieram drzwi. Jak otworzyłam te drzwi, to widzę jasność, taki bardzo, bardzo jasny płomień. I z pokoju wychodzi Iwona. Była cała ubrana na biało. Była promienna, cała taka jakby błyszcząca. I ona patrzy na mnie, jest uśmiechnięta, radosna, i przychodzi do mnie z rozłożonymi rękoma, i mówi: „Mamo, jesteś!”. Ja ją przytuliłam, dałam jej buziaka, i się obudziłam – opowiedziała Iwona Główczyńska.