Polski generał przerwał milczenie ws. prawdy o wypadku F-16. Wstrząsające słowa

Katastrofa F-16 w Radomiu przerwała przygotowania do największego święta lotnictwa w kraju i zamieniła gwar trybun w ciszę. Zginął pilot, gwiazda pokazów Tiger Demo Team. Śledczy mają czarną skrzynkę (czyli rejestrator lotu), ale – jak ostrzegają wojskowi – poznanie przyczyn tragedii może potrwać miesiące, a nawet ponad rok. Emocje buzują, kulisy dopiero się odsłaniają.
Kulisy tragedii w Radomiu
Czwartek, 28 sierpnia, późny wieczór. Zamiast rytmu dopalacza – alarm. Podczas treningu do Air Show Radom polski F-16 rozbija się przy pasie, a pilot, major Maciej „Slab” Krakowian – lider Tiger Demo Team (zespół pokazowy Sił Powietrznych) – ginie na miejscu.
To pierwszy śmiertelny wypadek z udziałem polskiego F-16 od czasu wprowadzenia tej maszyny do służby niemal dwie dekady temu. Miasto pogrąża się w żałobie, a lotnisko zamknięto; rejsy przekierowano do Warszawy.
Co będzie dalej?
Śledztwo po katastrofie F-16: twarde fakty, długie terminy
Na miejscu pracuje zespół prokuratorów wojskowych, zabezpieczono teren o powierzchni sięgającej kilkunastu hektarów. Najważniejszy „świadek” – czarna skrzynka – trafi do autoryzowanego laboratorium, prawdopodobnie poza granicami kraju. Inspektor Sił Powietrznych, gen. dyw. Ireneusz Nowak, ostudził oczekiwania: „takie badania trwają co najmniej kilka miesięcy, bardzo często powyżej roku”. Równolegle prokuratura zaznacza, że na tym etapie nie ma dowodów na sabotaż – wojsko opiera się na twardych ustaleniach, nie domysłach.
Jakie będą kolejne działania?
Co dalej: pokazy odwołane, konsekwencje dla wojska i pamięć o pilocie
Po tragedii odwołano całe wydarzenie, a loty F-16 ograniczono do zadań osłony przestrzeni powietrznej. To decyzje, które wpływają nie tylko na harmonogramy lotnisk i przewoźników, ale i na morale formacji, dla której Major „Slab” był twarzą polskich pokazów. W najbliższych tygodniach śledczy będą rozbierać lot po locie, sekunda po sekundzie: analizować parametry z rejestratorów, ścieżkę manewru, pracę silnika na dopalaniu. Na szybkie „rozwiązanie zagadki” nie ma co liczyć – i to jest najtrudniejsza prawda po katastrofie F-16.


































