"Przepisałam mieszkanie na wnuka. Na starość nie miałam dachu nad głową"
Basia próbowała tłumaczyć swojemu wnukowi, że hulaszcze życie nie sprzyja w rozwoju. On jednak machał ręką i wracał do swoich zajęć. Chcąc pomóc wnukowi, babcia przepisała swoje mieszkanie na młodego Janka. Nie spodziewała się, że taki będzie tego skutek.
Basia chciała pomóc swojemu wnukowi
Janek był dość krnąbrnym dzieckiem, ale Basia wierzyła, że kiedyś z tego wyrośnie. Dbała o swojego wnuka najlepiej, jak tylko potrafiła. Zaczęło się oczywiście od przemycanych pod stołem słodyczy, później kilka banknotów przeszło z rąk do rąk… Chłopak wiedział, że zawsze mógł liczyć na pomoc swojej babci i nie wahał się z tego skorzystać. Często odwiedzał Basię, pomagał jej przy drobnych pracach, a później wychodził bogatszy czasem i o kilka stówek.
Kobieta wierzyła, że robi dobrze. Starała się przemówić chłopakowi do rozumu, tłumaczyła, że szkoła jest ważna, a bez studiów będzie mu kiedyś bardzo trudno. Ten jednak ciągle tylko kręcił nosem. Był dość leniwy, uczyć mu się nigdy nie chciało, a i fachu w ręku nigdy nie zdobył. Chodził od jednej pracy do drugiej, w urzędzie byli z nim już na "cześć". Basia kręciła głową przy każdej kolejnej historii o zwolnieniu, ale później na jej twarzy pojawiał się ciepły uśmiech. Miała nadzieję, że wszystko się rozwiąże. Postanowiła pomóc swojemu jedynemu wnuczkowi.
Wystarczył jeden pobyt w szpitalu, aby nie mieć, gdzie się podziać
Kiedy wyjaśniła Jankowi, że przepisała na niego swoje mieszkanie, zobaczyła w jego oku błysk. Czuła, że się ucieszy. Powiedziała mu, że chce, aby miał gdzie się podziać, a to zawsze łatwiejszy start w życiu. Nie trzeba zaciągać kredytów, ani płacić komuś ciągle za wynajem. Wnuk Basi serdecznie jej podziękował i wycałował niemal od stóp do głów. Kobieta znów miała na ustach swój ciepły uśmiech.
Po kilku miesiącach od tej rozmowy babcia Janka podupadła na zdrowiu. Jej powiększona tarczyca zaczęła jej doskwierać na tyle, że trzeba było ją w całości usunąć. Choć zabieg miał być prosty i szybki, pojawiły się komplikacje, przez które Basia musiała zostać w szpitalu na dłużej. Początkowo wnuk odwiedzał ją codziennie, później coraz rzadziej. W końcu zauważyła, że nie pojawił się od ponad tygodnia. Kiedy do niego dzwoniła, nie odbierał. Nieco zmartwiona kobieta w końcu wyszła ze szpitala i udała się do przyjaciółki na herbatę. To tam dowiedziała się, co się tak naprawdę stało.
- A gdzie ty teraz Basiu mieszkasz? - zapytała Jadzia.
- Jak to gdzie? Tam gdzie zawsze przecież - odpowiedziała natychmiast.
Jadzia spojrzała na nią dziwnie. Basia od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Skąd jej przyszło do głowy to pytanie?
Basia nie wiedziała, co ma teraz począć
Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że Janek sprzedał mieszkanie pod nieobecność Basi. Wszystkie papiery zostały podpisane, nie ma już żadnego odwrotu. Przez chwilę kobieta myślała, że zaraz znów trafi do szpitala, tym razem z zawałem.
- Jadźka, co ty w ogóle opowiadasz? Nawet tam jeszcze nie dotarłam, chciałam cię najpierw odwiedzić… Sprzedał moje mieszkanie?
Przez kolejne dwie godziny próbowała dodzwonić się do wnuka, jednak jego telefon nie odpowiadał. Z pomocą przyjaciółki wysłała do niego SMS-a z pytaniem, gdzie powinna się teraz podziać. Tę noc Basia spędziła u Jadzi. Na drugi dzień zobaczyła w komórce wiadomość od Janka.
Babciu, wiem, że to wydaje się szalone, ale miałem świetny pomysł. Pieniądze z mieszkania wrócą z nawiązką, interes, który wymyśliłem, będzie naprawdę świetny. Przez ten czas przeczekaj może u pani Jadzi… Nie ma mnie teraz w Polsce, więc proszę, nie dzwoń. Jeszcze będziesz dzięki mnie miała willę z basenem
Od tej wiadomości minął już niemal miesiąc. Po wnuku nie ma ani śladu. Basia przez cały ten czas mieszka u Jadzi, która zdecydowała się jej pomóc. Czy jeszcze zdąży mieć swój własny czterech ścian? I co się w zasadzie dzieje z Jankiem?