Matka pięcioraczków z Horyńca wyznała prawdę o chorobie. Tysięce komentarzy, fani we łzach

Na Instagramie wygląda to jak zwykła migawka z życia w tropikach: mama w sukience biegnie za gromadką bosych dzieci, piasek prószy spod stóp, ocean lśni w tle. Ale dla tych, którzy znają historię Dominiki Clarke, to nie pocztówka – to triumf.
Z wózka na plażę. Droga, którą przeszła Dominika Clarke
Dominika Clarke, czyli mama pierwszych w Polsce naturalnie poczętych pięcioraczków, od roku mieszka z rodziną na tajskiej wyspie Koh Lanta. Brzmi jak spełnienie marzeń? Niekoniecznie. Jak pokazała w emocjonalnym nagraniu, jeszcze rok temu ledwo chodziła. Dosłownie.
Po ciąży mnogiej jej organizm się zbuntował. Kolana odmówiły posłuszeństwa, operacja była nieunikniona, a Dominika poruszała się na wózku. „Moje ręce po operacjach cieśni nadgarstków nie są w stanie utrzymać mojego dość dużego ciała — zakupiłam sobie pojazd wyścigowy i daję radę” — pisała wówczas z przekąsem, który stał się jej znakiem rozpoznawczym.
„Kiedyś nie mogłam chodzić. Dziś biegam po plaży z dziećmi”
To zdanie, zamieszczone przez Dominikę pod nowym filmikiem, podbiło serca fanów. Kamera pokazuje ją biegnącą za pięcioraczkami po plaży – nieco roztrzepaną, autentyczną, z rozbrajającym uśmiechem. Jej codzienność to teraz nie kule, lecz bose stopy w piasku.
Symboliczne zestawienie – z wózka inwalidzkiego na skraj oceanu – poruszyło obserwatorów, którzy natychmiast zaczęli dzielić się własnymi historiami. „Ja też kiedyś nie wstałam z łóżka. Diagnoza RZS… Nie poddałam się. Walczyłam długo, żeby wstać i pójść” – napisała jedna z fanek. Inna przyznała: „Zrobiłam kontrolne badanie USG i dowiedziałam się o raku jajnika. Myślę, że dzięki temu żyję”.
Jeden post, dziesiątki historii. Internetowa wspólnota kobiet
To nie pierwszy raz, gdy Dominika Clarke pokazuje, że media społecznościowe mogą być czymś więcej niż galerią ładnych obrazków. Jej wyznania – często z nutą ironii, ale zawsze szczere – tworzą przestrzeń, w której kobiety mogą poczuć się zrozumiane i nieosamotnione.
Choć z pozoru dzieli je wszystko – miejsce zamieszkania, sytuacja życiowa, stan zdrowia – ten jeden post stał się dla wielu impulsem do refleksji. I przypomnieniem, że siła nie zawsze wygląda jak na filmach. Czasem ma kształt opuchniętych kolan, czasem zmagań z depresją czy samotnością.
Nie jesteśmy same. Dziękuję za ten post – napisała jedna z komentujących. I trudno o lepsze podsumowanie.
Zobacz także:
Gnije i fermentuje w jelitach. Lepiej nie łącz tego z ziemniakami. Tłumaczy dietetyk | Pacjenci
Zobacz także:
Zima w Polsce. Wiadomo, kiedy spadnie śnieg, padła data | Biznes Info


































