Tusk milczy. Nawrocki wciąż czeka. "Chyba najwyższy czas"

Nowy prezydent Karol Nawrocki mówi wprost o Donaldzie Tusku. W tle zapowiedź zaproszeń, Rady Gabinetowej i pierwszych ruchów kadrowych. Czy to tylko spór o etykietę, czy już wstęp do ostrzejszej kohabitacji z rządem Donalda Tuska? Kulisy tej wymiany grzeczności pachną politycznym testem nerwów.
Kurtuazja w zawieszeniu
Polska polityka zna rytuały: telefon po wygranej, uścisk dłoni, wspólne zdjęcie przy biało-czerwonej. Tym razem protokół się sypie. Prezydent Nawrocki w telewizji przypomina premierowi o elementarnych gestach, a premier odrzuca piłkę, podkreślając, że „konstytucja jest jednoznaczna”, czyli — mówiąc prościej — pałac pałacem, ale rząd rządzi.
Współistnienie prezydenta i rządu z różnych obozów zawsze bywa szorstkie. Pytanie, czy obie strony chcą zimnej wojny, czy raczej zimnego rozejmu, w którym politycy udają, że się lubią, a i tak grają na swoje.
Karol Nawrocki wprost o premierze.
Czy będzie konfrontacja?
W Polsce to nic nowego, ale bywa szorstko. Jedna strona chce pokazać sprawczość, druga – że nie będzie tylko statystą. Brak gratulacji staje się więc pierwszym testem nerwów. Czy ktoś tu szuka zwady? Niekoniecznie. Czasem wystarczy chłodna kalkulacja: nie dawać przeciwnikowi darmowej sceny. Karol Nawrocki wypomniał premierowi, że ten nadal mu nie pogratulował.
Pan Donald Tusk nie dopomina się o spotkanie ze mną. Jestem nowym prezydentem Polski, chyba najwyższy czas, żeby premier złożył gratulacje. Jeszcze to chyba nie przeszło przez gardło- stwierdził nowy prezydent.
Karol Nawrocki jednak po chwili sprostował swoje słowa.
Nie jest tak, że siedzę i czekam. Myślę jednak, że w świecie ludzi kulturalnych i w świecie polityki, wspólnych działań społecznych i politycznych dla dobra Polski takie zasady są ogólnie przyjęte - powiedział Nawrocki.
W tle są realne decyzje. Prezydent zapowiada rozmowy o bezpieczeństwie, finansach i inwestycjach. Pada też hasło „Rada Gabinetowa” – to specjalne posiedzenie rządu pod przewodnictwem prezydenta. Ważne: to narzędzie konsultacyjne, nie miejsce, gdzie wydaje się rozkazy. Dla głowy państwa to świetna scena, by pokazać inicjatywę. Dla premiera – okazja, by dowieść, że kontroluje ster.
Do czego to może doprowadzić?


Co może z tego wyniknąć?
Są dwa scenariusze. Pierwszy: „zimny rozejm”. Publicznie minimum ciepła, za kulisami twarde negocjacje. Drugi: „zimna wojna”. Wtedy czeka nas serial wet, wniosków do Trybunału, ostrych konferencji i przeciągania liny o każdą ustawę. Na razie wygląda to na rozstawianie figur na szachownicy. Prezydent Nawrocki chce pokazać, że nie będzie notariuszem rządu.
Premier Tusk – że nie odda kierownicy. Według kuluarowych sygnałów obie strony szykują ruchy pod kamery: jedni planują głośne tematy na Radę Gabinetową, drudzy – pakiet ustaw „nie do zawetowania”, bo społecznie nośnych. A „gratulacje”? Może padną przy okazji kolejnego spotkania.




































