Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Żołnierze wyjawili co stało się pod Łukowem. Wykorzystano liczniki napromieniowania
Klaudia Tomaszewska
Klaudia Tomaszewska 20.08.2025 11:41

Żołnierze wyjawili co stało się pod Łukowem. Wykorzystano liczniki napromieniowania

Eksplozja pod Łukowem
Canva/Bumlbee Dee

Nocny wybuch w Osinach (pow. łukowski) z 19 na 20 sierpnia postawił na nogi całą Lubelszczyznę. Tajemniczy obiekt spadł na pole kukurydzy i eksplodował, uszkadzając trzy budynki. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Służby mówią o „spokojnej sytuacji”, a wojewoda potwierdza: promieniowanie zostało zmierzone. W ruch poszły dozymetry — popularnie zwane licznikami Geigera (mierniki promieniowania jonizującego).

Co wydarzyło się pod Łukowem?

Zgłoszenie wpadło tuż po godz. 2:00. Na polu kukurydzy funkcjonariusze znaleźli nadpalone, metalowe i plastikowe szczątki, rozrzucone w promieniu kilkudziesięciu metrów. Fala uderzeniowa wybiła szyby w okolicznych domach, a teren — około 200–300 m² — został natychmiast wygrodzony.

 Według wojewody lubelskiego Krzysztofa Komorskiego uszkodzone są trzy pobliskie budynki; na miejscu pracują policjanci, saperzy i prokuratura. „Wszyscy obecnie mogą czuć się bezpiecznie” — mówił na briefingu.

Geigery w akcji: „promieniowanie zmierzone, jest bezpiecznie”

Wojewoda podkreślił, że promieniowanie zostało sprawdzone i zmierzone. To standard przy incydentach o nieznanym pochodzeniu — do gry wchodzą liczniki Geigera (dozymetry), czyli urządzenia wykrywające promieniowanie alfa, beta i gamma; dla jasności: brak podwyższonych wskazań oznacza, że nie ma zagrożenia radiologicznego dla mieszkańców. 

Równolegle żołnierze i policja zabezpieczają każdy fragment szczątków. Jak opisał „Fakt”, na miejscu pracowały patrole wyposażone w liczniki Geigera. Oficjalne służby dodają: sprawdzane są nagrania, trajektoria i parametry lotu, ale na tym etapie mówimy o wstępnych hipotezach.

Co to mogło być? Wojsko: brak naruszenia przestrzeni powietrznej

Dowództwo Operacyjne RSZ przekazało, że w nocy nie odnotowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej — ani od strony Ukrainy, ani Białorusi. Wstępne oceny mówią o elemencie starego silnika ze śmigłem, a informacje trafiły do Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwa Komponentu Powietrznego.

 Teren badają także Lotnicze i Naziemne Zespoły Poszukiwawczo-Ratownicze, które przeczesują okolice pod dodatkowe odłamki. Brzmi jak scenariusz sensacyjny? Póki co zostają twarde fakty: nocny błysk, huk, nadpalone szczątki i brak ofiar. Gdy biegli skończą analizy, dowiemy się, czy „tajemniczy obiekt” to pozostałość po jednostce latającej, element techniczny oderwany w locie, czy… coś zupełnie innego

Tagi: eksplozja