"Dałam wnusiowi 40 zł na urodziny. Kiedy otworzył kopertę, oniemiałam. Jego reakcja aż mrozi"
Nie wszyscy potrafią udawać swoje reakcje kiedy otrzymają nietrafiony prezent. Czasem naprawdę trudno jest udawać, że coś się nam podoba. Bywa trudno, ponieważ nie chcemy zranić, uczuć ofiarodawcy, zakładamy przecież, że miał dobre intencje. Takich problemów nie miał wnuczek naszej czytelniczki — pani Marii. Reakcja chłopca była zaskoczeniem. Chłopiec zachował się zupełnie bez szacunku dla starszej pani.
Pani Maria nie miała łatwego życia z powodu męża
Pani Maria całe swoje życie spędziła na mazurskiej wsi. Tam poznała swojego męża — Adama i założyła z nim rodzinę. Wkrótce po ślubie urodziła się in córka — Anna. Mężczyzna miał smykałkę do interesów i zainwestował w wypożyczalnię łódek i rowerków wodnych. Wszystko dobrze się układało i Adam chciał rozwinąć skrzydła. Często wyjeżdżał w poszukiwaniu nowych wspólników oraz inwestycji. w tym czasie Maria zostawała w domu i zajmowała się dzieckiem. Kobieta była z natury oszczędna więc żyła skromnie.
Niestety nie wpłynęło to dobrze na ich małżeństwo. Mężczyzna zaczął się też zmieniać. Dużo pił, stał się nerwowy i łatwo go było wyprowadzić z równowagi. W końcu po okolicy zaczęły krążyć plotki, że ma kochanki. Rozwód był więc tylko kwestią czasu. Mężczyzna zostawił Marię oraz ich córkę i przeniósł się do Gdańska, gdzie mieszkała jego nowa kobieta.
"Dałam w kopercie na wesele 250 zł. Smutne, jak zareagowali" "Zaproponowałam to synowej. Wpadła w złość. Nie ma odwołania"Pani Maria straciła kontakt z córką
Maria została na Mazurach. Nie chciała o nic prosić byłego męża, więc czasem trudno jej było związać koniec z końcem. Adam prawie w ogóle nie interesował się córką. Czasem tylko wysyłał jej jakieś upominki na urodziny i święta, choć i o tym zdarzało mu się zapomnieć. Wiódł zupełnie inne życie niż jego porzucona rodzina.
U boku nowej żony wybudował luksusowy dom. Jadał w najlepszych restauracjach, miał kilka sportowych samochodów. W końcu doczekał się następnych dzieci, a z córką z pierwszego małżeństwa nie utrzymywał kontaktu.
Anka wiedziała, że jej ojciec żyje w luksusie i miała za złe matce, że bardziej go nie przycisnęła, sutkiem czego żyją prawie w nędzy. Jej celem stało się to, aby jak najszybciej wyrwać się z mazurskiej wsi i wyjechać jak najdalej się da. Odłożyła te plany na bok, kiedy na jednej imprezie poznała Wiktora. Zakochała się w nim i zgodziła się, kiedy poprosił ją o rękę. Później urodził się im syn — Adrian. Para przez jakiś czas mieszkała w rodzinnej miejscowości Anki. Kilka lat później Wiktor otrzymał korzystną propozycję pracy w banku, ale musieli się przenieść do Warszawy. To była okazja, na którą czekała kobieta. Nie zastanawiając się długo, zmieniła miejsce zamieszkania i zostawiła swoją matkę samą na Mazurach.
Zięć zadzwonił do Marii. Miał propozycję
Odkąd jej córka przeprowadziła się do Warszawy, pani Maria bardzo rzadko miała z nią kontakt. Była już stara i słaba więc każda podróż, nawet niedaleka bardzo ją męczyła. Anka jakoś nie przejawiała chęci, żeby częściej odwiedzać matkę. Zawsze miała jakieś wymówki, a to praca, a to zagraniczna podróż lub szkoła Adrianka. Skończyło się na tym, że Maria widywała córkę, zięcia i ukochanego wnuka tylko kilka razy w roku. Kobietę bardzo to bolało. Czuła się samotna i opuszczona.
Któregoś dnia zadzwonił jej zięć — Wiktor. Pani Maria bardzo się ucieszyła, kiedy usłyszała jego głos w słuchawce telefonu. Zawsze zresztą bardzo lubiła tego mężczyznę. Zięć zadzwonił, ponieważ zbliżały się urodziny Adriana. Chciał zapytać, czy teściowa miałby coś przeciwko temu, aby zorganizować małe przyjęcie dla 10-letniego chłopca w jej mazurskim domu. Maria bardzo kochała wnuczka, więc ten pomysł bardzo się jej spodobał. Natychmiast się zgodziła.
Przez kilka następnych tygodni przygotowywała się na wizytę. Dokładnie wysprzątała dom, uprała i wyprasowała wszystkie zasłony i firanki. Kupiła nowe obrusy. Niestety stan jej finansów nie był ostatnio najlepszy. Miała trochę oszczędności w banku, ale wolała nie ruszać tych pieniędzy w obawie przed niepewną przyszłością. Emerytura wystarczała na jej skromne potrzeby, ale na nic poza tym. Zastanawiała się więc, co mogłaby ofiarować swojemu wnukowi. Postanowiła, że wydzierga dla niego czapkę i szalik. Dodatkowo dołoży jeszcze parę groszy do tego prezentu, żeby chłopiec mógł coś sobie kupić. Maria zapakowała wszystko do ładniej torebki i włożyła do niej tez kopertę, w której było 40 zł.
W końcu nadszedł ten dzień. Córka pani Marii przyjechała do rodzinnego domu. Kobieta czule witała się z wnukiem kiedy Anka i Wiktor poszli do kuchni pomóc w przygotowaniach do imprezy. Babcia postanowiła już teraz dać wnuczkowi prezent. Z niecierpliwością czekała na jego reakcję.
Dramat na urodzinach wnuka pani Marii
Adrianek się wściekł. “Jesteś starą, wredną jędzą” — krzyczał do swojej babci. Pani Marię nie mogła otrząsnąć się z szoku. Na początku jakby ją zamurowało. Przypomniały jej się wszystkie te godziny, które spędzała, opiekując się wnuczkiem, kiedy był młodszy. To właśnie po nią dzwonili jego rodzice, kiedy malec był chory, a oni musieli iść do pracy. Kobiecie zawsze się wydawało, że ma dobrą relację z wnukiem. Od dawna się nie widzieli i bardzo się cieszyła na to spotkanie, a tu takie zaskoczenie.
Niezadowolony chłopiec rzucił kopertę na ziemię i wybiegł z domu, trzaskając drzwiami. Nawet nie zwrócił uwagi na czapkę i szalik, który wydziergała dla niego babcia. Roztrzęsiona pani Maria poszła do kuchni, gdzie jej córka i zięć przygotowywali poczęstunek. Oczywiście wszystko słyszeli. Wiktor próbował nawet przepraszać Marię za zachowanie syna, ale jego żona nie widziała w nim najmniejszego problemu. Dało jej to kolejny pretekst, żeby oskarżać matkę o to, że nie zapewniła jej wcześniej życia na poziomie.
Pani Maria, przełykając łzy, postanowiła jak zwykle przemilczeć sprawę. Po południu do domu na Mazurach przyjechała reszta gości. Wyglądało na to, że Adrianek zapomniał o wcześniejszym wybuchu i teraz wesoło bawił się z kuzynami. Atmosfera przy stole dorosłych była za to zupełnie inna. Niby wszyscy ze sobą rozmawiali, ale dało się wyczuć napięcie. Przyjęcie wreszcie się skończyło. Następnego dnia córka pani Marii, ukochany wnuk i zięć wyjechali. Kobieta zdała sobie sprawę, że na następne spotkanie będzie musiała długo czekać. Najsmutniejsze dla niej było to, że odczuwała ulgę na myśl, że nie będzie mieć teraz kontaktu z rodziną.