Martyniuk znowu "odleciał". Ledwo składał zdania, a pot leciał mu z czoła

Daniel Martyniuk znowu odpalił Instagrama — tym razem w trakcie ulicznego marszu. Spocony, poirytowany i wyraźnie wzburzony w kilku urywanych zdaniach zwrócił się do „pismaków”, a nagranie momentalnie obiegło sieć. Co dokładnie powiedział i dlaczego znów to zrobił? Mamy daty, cytaty i kulisy — a także pytanie, które po tym wideo samo się nasuwa.
Marsz, pot i nerwy. Co zobaczyli fani?
Wideo, które Daniel Martyniuk wrzucił do relacji 17 sierpnia 2025 nad ranem, wygląda na ujęcie „z marszu”: idzie, oddech jest szybki, pot lśni na czole, a zdania sklejają się z trudem.
W pewnej chwili rzuca do telefonu:
Napiszecie, że dziwne dźwięki wydaję czy co?
, po czym wybucha ironią o „Symfonii XVII Beethovena”. Nie owija też w bawełnę, używa mocnych słów i wulgarnych gestów — wszystko w rytmie przyspieszonego, nerwowego kroku.
„Więcej szacunku mam do ślimaków”. Kolejny odpał czy strategia atencji?
Sedno nagrania? Atak na media. „Wy, pismaki – więcej szacunku mam do ślimaków…”, mówi w pewnym momencie, a na koniec dorzuca niecenzuralny gest. Ten „telefonyczny stand-up” to ciąg dalszy jego ostatnich publikacji, które śledzimy od kilku dni.
Przypomnijmy: niedawno na Insta wrzucał serię niepokojących treści i wywodził o „gaslightingu” (to forma przemocy psychicznej polegająca na podważaniu czyjejś percepcji).
Co dalej z wizerunkiem syna króla disco polo?
W show-biznesie takie wybuchy działają jak zapalnik: jedni się oburzają, drudzy klikają, algorytm tańczy. Pytanie brzmi, czy Daniel Martyniuk nie przepala właśnie kolejnego „kredytu zaufania” i czy branżowe marki (umowy sponsoringowe, tzw. endorsement deals — komercyjne współprace z wizerunkiem gwiazdy) będą chciały ryzykować z celebrytą, który co kilka miesięcy wywołuje burzę.
Z drugiej strony, medialny szum to waluta: po jednym nerwowym stories potrafi przybyć tysiące wyświetleń.




































