"Matka nie dała mi spokoju nawet po ślubie. Jako 26-latka musiałam to robić"
Moja matka kontrolowała każdy mój krok, oddech i podjętą decyzję. Liczyłam na to, że sytuacja ulegnie zmianie po moim ślubie. Bardzo się myliłam. Wciąż kazała mi się spowiadać ze wszystkiego, co robię na co dzień.
Po śmierci taty zostałyśmy z mamą same
Mój tata zachorował na raka, kiedy miałam 10 lat. Niedługo później zmarł, a my z mamą zostałyśmy same. Mama zawsze była nadopiekuńcza, ale po śmierci tata odnoszę wrażenie, że stała się jeszcze bardziej kontrolująca, aż nieznośna.
Kiedy byłam nastolatką, nie mogłam nawet nigdzie wychodzić wieczorami. Specjalnie wyjechałam na studia do innego miasta, żeby złapać trochę oddechu. Ale i tak mama dzwoniła do mnie kilka razy dziennie. Kiedy nie odbierałam, zagroziła, że przestanie płacić za akademik.
To cud, że pomimo jej kontroli, udało mi się znaleźć chłopaka.
Brutalna prawda po sekcji zwłok strażaka. Nie miał szans Opis zbrodni, jak z horroru. Policja podaje, co nieletni zrobili piłkarzowi. Tylko dla ludzi o mocny nerwach"Poznałam super chłopaka. Matka nie dała mi spokoju nawet po ślubie"
Kiedy poznałam Karola, bałam się, że uzna mnie za wariatkę, ponieważ nie mogłam nawet nigdzie wyjść bez wcześniejszego poinformowania o tym mojej mamy. Słowo daje, ta kobieta odebrała mi najlepsze lata mojego życia swoją nadgorliwością.
Mama była trudną osobą, ale nadal była dla mnie bardzo ważna. Ona to jednak wykorzystywała i szantażowała mnie emocjonalnie. Jej zdaniem Karol nie był dla mnie wystarczająco dobrą partią. Gdyby nie to, że zaczęłam żyć na własny rachunek, nie mogłabym z nim być.
"Po moim ślubie stała się jeszcze gorsza. Chce wiedzieć wszystko"
W ubiegłym roku wzięłam ślub z Karolem. To była piękna uroczystość, choć bardzo skromna. Matka odmówiła mi pomocy finansowej, utrzymując, że narzeczony nie jest dla mnie odpowiedni. Ja jednak postawiłam na swoim, a wszystko sfinansowaliśmy samodzielnie. Myślałam, że to będzie koniec koszmaru, który zgotowała mi własna rodzicielka. Bardzo się jednak myliłam.
Choć byłam już całkowicie niezależna, zarówno finansowo, jak i emocjonalnie, co najmniej dwa razy dziennie dostawałam telefon od swojej matki. Wypytywała o wszystko — co dziś robię, gdzie się wybieram, a nawet, na co wydaje swoje własne pieniądze. Powoli miałam tego dość. Szczególnie dlatego, że krytykowała każdą podejmowaną przeze mnie decyzję. Wszędzie widziała zagrożenie. Pewnego dnia nie wytrzymałam i wykrzyczałam jej do słuchawki wszystko, co przez te wszystkie lata we mnie tkwiło.
Po drugiej stronie słuchawki słyszałam wyłącznie głuchą ciszę. Po dłuższej chwili mama powiedziała do mnie tylko kilka zdań: “Wszystko zawdzięczasz tylko mnie. Swoje życie, zdrowie i bezpieczeństwo. A teraz chcesz to zaprzepaścić? Twój wybór” zakończyła swój wywód i się rozłączyła. Od tej rozmowy minął tydzień, nie dzwoniła ani razu. Nie wiem, czy podjęłam dobrą decyzję.