"Czemu nie pukała?" Matka zwyrodnialca z Gaików o porwanej dziewczynie. Szokujące
Cała Polska żyje tą sprawą. 30-latka przez 4 lata była więziona, gwałcona i katowana. Udało jej się uciec, jednak to, co przeszła odcisnęło trwałe piętno na jej życiu. Jak to możliwe, że nikt nic nie słyszał i nie widział? Matka podejrzanego zabrała głos. Wcześniej nie była tak szczera.
Koszmar tej kobiety trwał 4 lata
Aż nie chce się wierzyć w koszmar, który zgotował tej kobiecie mężczyzna poznany w sieci. 30-latka miała być przez 4 lata przetrzymywana w budynku gospodarczym we wsi Gaiki. Jak udało jej się uciec? Wiemy tylko tyle, że trafiła do szpitala z wybitym barkiem. Po co podejrzany przetrzymywał ofiarę? Z jej zeznań wynika, że miała go zaspokajać seksualnie.
Nie spełniłam jego oczekiwań seksualnych. A to zdarzało się ostatnio bardzo często. Wtedy byłam bita i nie dostawałam jeść. Karmił mnie lepiej, dopiero jak nie miałam już sił, kiedy bolało mnie w klatce piersiowej - powiedziała w rozmowie z portalem myglogow.pl.
W trakcie tych 4 lat, kobieta kilka razy była w szpitalu, urodziła nawet dziecko, które zostało oddane do adopcji.
“Nie chce mi się żyć”. Tak tłumaczy się matka oprawcy spod Głogowa Cała Polska szuka Piotra Pietrzaka. Zniknął w tajemniczych okolicznościachMatka podejrzanego Mateusza J. zabrała głos
W rozmowie z portalem Wirtualna Polska matka Mateusza J. zabrała głos. Zofia jest załamana tym, że jej syn jest w areszcie, nadal utrzymuje, że jest niewinny.
Policjant tylko krzyknął do mnie, że już go nie zobaczę. Że 12 lat to najmniej, ile dostanie - powiedziała.
Jak się okazuje, kobieta od lat nie zaglądała do pomieszczenia gospodarczego, w którym Mateusz J. miał więzić 30-latkę.
Ja tam nie byłam już lata! Nie miałam po co. A jak przyjechała policja, to nie pozwolili mi tam już później wejść - wyjaśniła Zofia.
Jak się okazuje, w “stodole” jest okno od strony ulicy, które Mateusz J. miał zamurować od środka. Jego matka nie jest jednak w stanie wskazać, po co syn to zrobił. Zofia dodała, że nawet nie pozwala synowi przyprowadzać do domu kobiet, a ofiary nigdy nawet na oczy nie widziała. Co ciekawe, przetrzymywana kobieta także przyznała, że nigdy nie widziała rodziców swojego oprawcy.
Matka podejrzanego bezradnie rozkłada ręce. "Czemu nie pukała?"
Zofia nie ukrywa, że to, o co podejrzany jest jej syn, Mateusz J. nie mieści jej się w głowie.
Nigdy nie było takiej sytuacji, żebym ja cokolwiek pomyślała, że tam ktoś może być. Mąż 2,5 miesiąca był w szpitalu w Zielonej Górze i syn do niego jeździł. Jeśli ona tam była i wiedziała, że on wyjeżdża sam autem, to czemu nie krzyknęła? Czemu nie zapukała? - mówi na koniec kobieta.
Póki co w całej sprawie jest więcej niewiadomych niż odpowiedzi. Pytanie matki Mateusza J. także na razie pozostaje bez puenty.