Koszmar! Doszło wtedy do tragicznych zdarzeń. Morze zabrało troje rodzeństwa

To miały być wspaniałe, rodzinne wakacje nad polskim morzem. Zamiast tego - dramat, o którym mówiła cała Polska. Tragedia nad Bałtykiem z 14 sierpnia 2018 r. w Darłówku zabrała troje rodzeństwa i na zawsze zmieniła życie ich rodziny. W letnim słońcu morze okazało się bezlitosne, a plażowy gwar przycichł w sekundę.
Słoneczny dzień, czarny scenariusz
Rodzice przyjechali z czwórką dzieci nad morze. Kąpiel - niedaleko falochronu, poza najbardziej strzeżonym fragmentem plaży. Woda była wzburzona, ale to pozorne „letnie fale”. Chwila nieuwagi, nagły zryw prądów wstecznych (zdradliwych, bo często wyglądają jak spokojniejsza tafla), i troje dzieci znika pod powierzchnią.
Ratownik tłumaczył potem, że takie prądy potrafią „wciągnąć nawet doświadczonego pływaka”. To ten rodzaj wakacyjnego ryzyka, którego turyści nie widzą - aż do momentu, gdy jest już za późno.
Urlopując nad Bałtykiem, należy pamiętać o największym zagrożeniu, czyli o prądach wstecznych. Potrafią wciągnąć nawet doświadczonego pływaka daleko od brzegu - przekazał na łamach “Super Expressu” Robert Staroń, ratownik wodny.
Minuty grozy i pytania bez odpowiedzi
Poszukiwania rozpoczęły się natychmiast. Najstarszego z rodzeństwa wyłowiono przy betonowym falochronie, ale podjęta reanimacja nie przyniosła skutku. Morze oddało ciało dziewczynki i młodszego brata dopiero po kilku dniach. Rodzina - w jednej chwili rozbita, cała Polska - wstrząśnięta.
Do Darłówka płynęły kondolencje. W tle - dyskusja o czerwonych flagach, kąpielach „tuż obok” strzeżonego odcinka i o tym, czy da się z edukacji zrobić ratunkowe koło. W sierpniu 2025 r. Policja notowała już 43 utonięcia (do 29.08).
Bezpieczeństwo nad wodą
Prokuratura w 2019 r. umorzyła śledztwo - „nikt świadomie nie złamał przepisów”, wskazano w decyzji dotyczącej zarówno rodziców, jak i ratowników. Ta konkluzja nie zamknęła jednak dyskusji o odpowiedzialności i standardach.
Po tragedii Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła bezpieczeństwo w Darłówku: wytknięto m.in. oznakowanie i organizację, ale bez konstatacji o rażących zaniedbaniach. Ratownicy do dziś apelują: nie wchodźmy do wody przy falochronach, respektujmy czerwoną flagę, a prądy wsteczne „omijajmy bokiem” - dosłownie, płynąc równolegle do brzegu.
Zanim wejdziemy do morza, sprawdzamy flagę, miejsce i… własną pokorę wobec żywiołu. Czy ta tragedia nad Bałtykiem i kolejne statystyki wreszcie przełożą się na nawyki plażowiczów?


































