Polacy aż złapią się za głowę. TAKIE słowa wypowiedział Putin! SKANDAL

W Sochi znów rozdawano iluzje jak cukierki. Władimir Putin, objęty nakazem aresztowania przez MTK, na forum Wałdaj przekonywał, że opowieści europejskich polityków o możliwej wojnie z Rosją to „bzdura”, a sam atak na państwo NATO jest „nie do pomyślenia”. Jednocześnie obiecał reakcję na „militaryzację” Europy — „delikatnie mówiąc, dość przekonującą”. Brzmi jak groźba? Bo nią jest.
Wałdaj po staremu: odwracanie kota ogonem
Kremlowski przekaz był klasyczny: to Zachód „podsyca histerię”, wymyśla sobie „ruskiego stracha” i zmusza obywateli do zaciskania pasa. Putin tłumaczył, że nie zamierza atakować NATO, ale „prawie wszystkie państwa Sojuszu” już uczestniczą w wojnie, bo szkolą, zbroją i przekazują wywiad Ukrainie. Jednocześnie zapewniał, że rosyjska armia ma „inicjatywę” na froncie.
Ten misz-masz sprzecznych komunikatów ma jeden cel: wbić klin w Europę i przykryć fakt, że to Rosja napadła na Ukrainę w lutym 2022 r. (największa wojna w Europie od 1945 r.). Reuters odnotował też personalne szpilki wobec Berlina i groźbę szybkiej odpowiedzi na „prowokacje”.
Słowa, które mają straszyć, nie uspokajać
Padły konkretne frazy klucze: „nie do pomyślenia” (o ataku na NATO), „bzdura” (o rzekomych planach Rosji) i „przekonująca odpowiedź” na „militaryzację” Europy. To podręcznikowa propaganda: jedną ręką dementi, drugą — aluzja do siły. Nieprzypadkowo identyczną linię — „nonsensem” są ostrzeżenia o rosyjskim ataku — Kreml forsuje od miesięcy przez tuby w rodzaju TASS, a wcześniej też przez Dmitrija Miedwiediewa.
W tym samym wystąpieniu Putin znów zrzucał winę za wojnę na „elity zjednoczonej Europy”, które rzekomo „nakręcają histerię”. Reuters zebrał te cytaty w całość; być może dlatego słowo „pokój” brzmiało tam jak dzwonek na przerwę, a nie propozycja.
Co z tego wynika — i dla kogo
Dla europejskich stolic ten przekaz to nie „oliwa na wodę”, tylko paliwo dla dalszych zbrojeń i odporności na wojnę hybrydową (sabotaż, cyberataki, dezinformacja). Moskwa grozi „reakcją”, więc nikt rozsądny nie poluzuje pasa bezpieczeństwa. Co dalej? Po pierwsze, więcej koordynacji w NATO i przemysłu obronnego — strach strachem, ale rakiety same się nie wyprodukują.
Po drugie, gra nerwów na Bałtyku i w przestrzeni informacyjnej: każde naruszenie, każdy „incydent” będzie na wagę złota w kampanii wpływu. A po trzecie, u Putina bez zmian: w tym teatrze to widz ma zapomnieć, kto zaczął przedstawienie. I tu jest największy absurd Wałdaju 2025: szef państwa, które rozpętało wojnę, upomina Europę, by „nie wymyślała wroga”. No cóż, wroga nie trzeba wymyślać, kiedy sam przychodzi w mundurze.


































