Przyjął Trzaskowskiego do domu. TO zrobili z nim mieszkańcy wsi! Nie mają litości

Przy drodze – ciche światełka. Nie po wypadku, nie po pogrzebie. Znicze pod domem rolnika, który w kampanii prezydenckiej wpuścił do kuchni Rafała Trzaskowskiego i powiedział wprost, że na niego zagłosuje. Historia wraca jak bumerang w sieci.
Znicz jako wyrok towarzyski
Cała sprawa wypłynęła po nagraniu Bedoesa – rapera, który opowiedział, że po deklaracji rolnika pod jego domem zaczęły lądować znicze. Symboliczny ostracyzm, niby nic „na papierze”, ale każdy wsiowy wie, co to znaczy: jesteś „po drugiej stronie”.
W krótkim wideo artysta prosił, by się „ogarnąć”, bo to politycy mają się spierać, nie sąsiedzi z sąsiadami. „Ten kraj jest podzielony” – mówi i trudno mu zaprzeczyć.
Kampania na wsi: liczby, emocje i… świeczki
Z faktami dyskutować się nie da: w pierwszej turze na wsi wyraźnie wygrał Karol Nawrocki (37,19 proc.), a Trzaskowski zebrał 21,94 proc. – wynika z analiz money.pl. To tłumaczy nerwy po obu stronach, ale nie usprawiedliwia „pogrzebu” sąsiada za poglądy.
Jednocześnie w redakcyjnych tekstach o powyborcznych planach prezydenta stolicy sygnalizowaliśmy, że obóz KO szuka nowego języka do rozmowy z mniejszymi miejscowościami – i że bez tego żadnej następnej kampanii nie wygra.
Mała wojna domowa to luksus, na który nas nie stać
Znicz pod furtką to tania satyra polityczna, tyle że uprawiana na cudzym życiu. Wieś i tak ma dość kłopotów – od cen paliwa po rynkowe wstrząsy – a jeszcze sama sobie dokłada „sąd koleżeński”. Jeśli ktoś jutro przyjmie w remizie innego kandydata, też postawimy mu świeczkę? Według kuluarowych opowieści, miejscowi już liczą, kto ile razy „podłożył ogień”, jak dawniej zliczało się, kto przyniósł ciasto na dożynki. Brzmi zabawnie? Raczej smutno.
Spory zostawmy tym, którzy mają ochronę SOP-u; sąsiad ma tylko płot i twarz, z którą patrzy ludziom w oczy. A politycy? Jeśli chcą naprawdę zdejmować temperaturę sporu, to niech zaczną od wsi – rozmową, nie objazdem do selfie. Bo gdy świeczki stają się narzędziem presji, następny krok to już zimna wojna między płotami. I nikt na niej nie wygra.


































