Tak Amerykanie zareagowali na przyjazd Nawrockiego. Są zdjęcia!

Czerwony dywan na płycie Joint Base Andrews, Blair House zamiast hotelu i plan na Gabinet Owalny. Pierwsza wizyta Karola Nawrockiego w USA zaczęła się jak z podręcznika protokołu dyplomatycznego (czyli zestawu państwowych rytuałów i zasad). Brzmi idealnie, gdyby nie jeden kadr: w delegacji zabrakło kogokolwiek z MSZ. Co mówi ten gest o relacji Pałac–rząd i o realnej stawce rozmów z Donaldem Trumpem?
Ceremonia jak z obrazka, ale kadr bez MSZ
Prezydencki samolot wylądował wieczorem czasu lokalnego w bazie Andrews pod Waszyngtonem. Na płycie czekał rozwinięty czerwony dywan, a prezydenta przywitała Abby Jones, pierwsza zastępczyni szefa protokołu dyplomatycznego Departamentu Stanu, oraz polski attaché wojskowy gen. dyw. Krzysztof Nolbert. To klasyczny, oficjalny schemat powitania głowy państwa. Same obrazki – jak trzeba.
I tu pierwsze zgrzyty. W składzie delegacji nie było przedstawiciela Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wiceszefowa resortu Anna Radwan-Röhrenschef powiedziała wprost: „Nie dostaliśmy po prostu zaproszenia”. Szef prezydenckiej kancelarii Zbigniew Bogucki tłumaczył, że „prezydent nie przewidział takiej obecności”. Uroczystość – państwowa. Polityka – jak zwykle.
Jak został przywitany Karol Nawrocki?
Kulisy wizyty: plan dnia i brak zaproszenia
Plan spotkania z Donaldem Trumpem wygląda poważnie: start rozmów w Gabinecie Owalnym około 11:25 czasu lokalnego, później śniadanie robocze, media w Blair House po południu, a następnie złożenie wieńca w Arlington. W agendzie bezpieczeństwo militarne, współpraca energetyczna i Ukraina – rzeczy z najwyższej półki.
O czerwonym dywanie i oficjalnych zdjęciach informowała również Kancelaria Prezydenta; relacje z powitania publikowały m.in. media konserwatywne.
Co będzie dalej?
Co dalej? Polityka w blasku fleszy
Nawrocki śpi w Blair House – to rezydencja dla oficjalnych gości Białego Domu, czyli gest z górnej półki protokołu. Symbolami Waszyngton gra świetnie, ale liczyć się będzie konkret: czy po wizycie usłyszymy coś twardszego niż deklaracje o „pogłębionej współpracy”. Drobny smaczek z płyty lotniska? Według „Faktu” w ceremonii nie uczestniczył ambasador RP w USA Bogdan Klich – w dyplomacji to nie jest detal bez znaczenia, choć oficjalnych tłumaczeń nie
Na wewnętrznym boisku Pałac musi jeszcze ugasić spór z rządem. Prezydencki minister Marcin Przydacz apelował, by „pozbyć się złośliwości” – piękna prośba, ale w realu politycznym brzmi jak życzenie na święta. Jeśli jednak Nawrocki przywiezie z Waszyngtonu konkretne ustalenia w sprawie obronności i energii, spór o krzesła w samolocie szybko straci na znaczeniu. Jeśli nie – historia o czerwonym dywanie wróci do nas jak bumerang.


































