Wyłowienie ciała z Wisły oznacza koniec poszukiwań Krzysztofa Dymińskiego?
Krzysztof Dymiński zaginął pod koniec maja 2023 roku. Jego rodzice od 9 miesięcy kontynuują poszukiwania, mając nadzieję, że nastolatek się odnajdzie. Tymczasem 17 marca grupa płetwonurków, która działała na zlecenie rodziców Krzysztofa oraz Klaudii Czaińskiej, odnalazła w Wiśle w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego ciało mężczyzny. W sieci od razu zawrzało, wiele osób jest przekonanych, że to wydarzenie zakończy poszukiwania Krzysztofa Dymińskiego. Czy to jednak jego ciało odnaleźli nurkowie?
Czy to ciało Krzysztofa Dymińskiego zostało wyłowione z Wisły?
Cała Polska od ponad 9 miesięcy żyje poszukiwaniami Krzysztofa Dymińskiego. Pod koniec maja ubiegłego roku chłopiec opuścił swój rodzinny dom i od tamtego czasu nie daje znaku życia. Mimo to jego rodzice wciąż wierzą, że nastolatek odnajdzie się cały i zdrowy. Razem z rodzicami innej zaginionej, 24-letniej Klaudii Czaińskiej, zlecili przeszukanie koryta Wisły Grupie Specjalnej Płetwonurków RP pod przewodnictwem Macieja Rokusa.
Zaczęliśmy poszukiwania na wysokości Mostu Gdańskiego w Warszawie, a zakończyliśmy przy Twierdzy Modlin. Naszym celem było ujawnienie ciał, które mogły dostać się do koryta Wisły kilka miesięcy temu – powiedział szef grupy płetwonurków w rozmowie z “Faktem”.
17 marca w godzinach wieczornych grupa natknęła się na dryfujące w wodzie ciało mężczyzny. Pierwsze podejrzenie od razu padło na Krzysztofa Dymińskiego, ponieważ, podobnie jak chłopak w dniu zaginięcia, było ubrane w markowe rzeczy. Co więcej, zostało ono znalezione w Nowym Dworze Mazowieckim, który znajduje się na trasie Szlaku Św. Jakuba, którym, według niektórych doniesień, miał przemieszczać się chłopak. Czy to możliwe, że to właśnie jego zwłoki odnaleźli płetwonurkowie?
Wyłowione zwłoki to Krzysztof Dymiński? Jeden szczegół nie daje spokoju To znaleziono przy ciele wyłowionym z Wisły. Czy to Krzysztof Dymiński?Jak mama Krzysztofa Dymińskiego zareagowała na wiadomość o wyłowieniu ciała z Wisły?
Ani policja, ani prokuratura nie rozwiały obaw osób zaangażowanych w poszukiwania Krzysztofa Dymińskiego, ponieważ jest zbyt wcześnie, by jednoznacznie stwierdzić, czyje ciało płetwonurkowie wyłowili z Wisły. Zwłoki znajdowały się w stanie zaawansowanego rozkładu, dlatego niemożliwa była ich identyfikacja przez najbliższych. Mimo to rodzice zaginionego nastolatka są pewni, że nie należą one do ich syna.
Ja myślę, że to nie jest Krzysztof. Dopóki nie mamy potwierdzenia, trwają poszukiwania naszego dziecka i na tym się koncentrujemy – powiedziała w rozmowie z “Faktem” Agnieszka Dymińska, mama nastolatka.
Również w mediach społecznościowych, na których kobieta regularnie się udziela, by być na bieżąco z osobami zaangażowanymi w poszukiwania, wyraziła wątpliwość, by znalezione przez płetwonurków ciało należało do jej syna.
Uważam, ze to nie jest Krzysztof, ale oczywiście nie możemy mieć 100% pewności – czytamy na Facebooku.
ZOBACZ TEŻ: Mama Krzysztofa Dymińskiego zabrała głos po wyłowieniu ciała z Wisły
Szef grupy płetwonurków przekazał wstrząsające informacje
Sprawa nabrała takiego rozgłosu, że postanowił skomentować ją sam szef Grupie Specjalnej Płetwonurków RP, Maciej Rokus. Mężczyzna uważa, że zwłoki znalezione w Wiśle, w okolicy Nowego Dworu Mazowieckiego, nie należą do Krzysztofa Dymińskiego. W rozmowie z “Faktem” przyznał, że cała grupa otrzymała dokładny rysopis nastolatka, a także wiedziała, w co jest ubrany. Po wstępnych oględzinach nikomu nie wydawało się, by wyłowiono z Wisły Krzysztofa, ponieważ nie zgadza się ani ubranie, ani sylwetka.
Maciej Rokus zaznaczył jednak, że nie można mieć stuprocentowej pewności w tej kwestii.
Bez badań DNA i okazania ciała bliskim nie można mieć pewności – podkreślił.
Szef grupy płetwonurków podejrzewa jednak, że ciało, które odnaleźli, należy do innego zaginionego z Warszawy:
My mamy bazę zaginionych i stąd moje podejrzenia, ale potwierdzić muszą to dopiero śledczy.