Zostałam z wnukami w Sylwestra. Następnego dnia synowa potraktowała mnie, jak śmiecia
Barbara zawsze była gotowa pomóc swojej rodzinie. Gdy jej synowa Marta, zadzwoniła przed świętami z prośbą o opiekę nad wnukami w Sylwestra, nie zawahała się ani chwili. Jej syn Paweł i Marta rzadko mieli czas tylko dla siebie, a Barbara rozumiała, jak ważne jest, by młodzi rodzice mogli odetchnąć. Spakowała swoje rzeczy i pojechała do ich domu, mimo niesprzyjających warunków pogodowych i odległości ponad 100 kilometrów. Nie spodziewała się, jaka przykrość ją spotka, kiedy synowa wróci do domu.
Barbara spędziła Sylwestra z ukochanymi wnuczkami
Wieczór z wnukami był intensywny, ale pełen śmiechu. Dzieci miały mnóstwo energii, biegały po mieszkaniu, oglądały fajerwerki i wymyślały coraz to nowe zabawy. Barbara czuła się zmęczona, ale szczęśliwa – uwielbiała spędzać czas z wnukami.
Gdy wreszcie dzieci zasnęły, zadowolona babcia usiadła na kanapie i spojrzała na zegar. Wybiła północ. Wzięła w rękę kieliszek soku, który przygotowała dla siebie, i cicho wzniosła toast za nowy rok, będąc całkiem sama. Położyła się i z niecierpliwością wyczekiwała kolejnego dnia. Bardzo chciała zobaczyć się ze swoim synem i jego żoną. Nie spodziewała się tego, z jakim traktowaniem będzie musiała się zmierzyć.
Barbara spotkała się z chłodem ze strony synowej
Następnego ranka Marta i jej syn wrócili do domu po całonocnej imprezie. Barbara spodziewała się, że zostanie zaproszona na wspólną kawę, albo chociaż usłyszy krótkie „dziękuję” za cały trud i poświęcenie. Zamiast tego Marta powitała ją chłodnym spojrzeniem.
– Dzieci spały? – zapytała bez emocji.
– Tak, były bardzo grzeczne – odpowiedziała Barbara, mimo że wciąż czuła zmęczenie po sylwestrowej opiece.
Marta nie wykazała żadnego zainteresowania. Zamiast wdzięczności, spojrzała na Barbarę, jakby ta była tylko nianią, której usługi dawno przestały być potrzebne.
– No to możesz już jechać – rzuciła krótko.
Barbara spojrzała na syna, szukając w nim oparcia, ale Paweł spuścił wzrok.
– Może napijemy się kawy? – zapytała, próbując przełamać napiętą atmosferę.
– Nie mamy czasu. Musimy się ogarnąć po wczorajszym – odpowiedziała Marta sucho.
Barbara poczuła, jak uginają się pod nią nogi. Nieśmiało poprosiła jeszcze, aby Paweł odwiózł ją do domu, bo przed nią ponad 100-kilometrowa trasa. Wtedy spadł na nią kolejny cios.
Nikt nie zainteresował się wyjazdem Barbary
Paweł nie chciał odwieźć Barbary do domu. Swoją decyzję tłumaczył bólem głowy, który towarzyszył mu po gorączce sylwestrowej nocy. Barbara poczuła, jak coś ściska ją w środku. Nikt nie zaproponował jej żadnego pomysłu, aby ułatwić jej drogę powrotną. Nie usłyszała ani słowa podziękowania, ani nawet prostego „szczęśliwego nowego roku”. Zamiast tego musiała sama wracać kilkadziesiąt kilometrów pociągiem, mimo zmęczenia.
W drodze do domu Barbara miała czas, żeby wszystko przemyśleć. Czy naprawdę zasługiwała na takie traktowanie? Przecież spędziła całą noc, dbając o wnuki, poświęcając swój czas i energię. A teraz poczuła się jak śmieć.
Gdy dotarła do domu, spojrzała w telefon. Żadnych wiadomości. Żadnych życzeń. Barbara westchnęła ciężko i rozpłakała się. Nie była pewna, co dalej z jej relacją z synową i synem, ale jedno wiedziała na pewno — najważniejsze są dla niej wnuki, dla których nadal zrobiłaby wszystko.