4-letni Ignaś błąkał się sam po ulicy. Poprosił wtedy o jedno
Kilka dni temu całą Polskę obiegły wstrząsające informacje o horrorze, którzy przeszedł 4-letni Ignaś. Chłopiec został znaleziony nagi, na jednej z gliwickich ulic. Miał tam zaczepić obcą kobietę, którą poprosił o jedną rzecz. Wkrótce potem wyszło na jaw, że dziecko miało paść ofiarą własnej matki i jej partnerki. Kulisy tej historii są dramatyczne.
Hisztoria 4-letniego Ignasia postawiła całą Polskę na równe nogi
W poniedziałek 6 sierpnia całą Polskę zmroziła historia chłopczyka, który bez opieki błąkał się po ulicach w Gliwicach. Dziecko mieszkało w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Warszawskiej razem z 27-letnią matką Julią, jej 2 lata starszą partnerką Patrycją i dwoma małymi przyrodnimi siostrami. Okazało się, że chłopczyk padł ofiarą kobiet. Sprawiły, że życie malca zmieniło się w koszmar. Gdy tylko nadarzyła się okazja, mały Ignaś uciekł z domu, całkiem nagi, w samych bucikach. Dopiero wtedy otrzymał pomoc.
Jeszcze tego samego dnia chłopczyk trafił do szpitala w Zabrzu, gdzie zajął się nim sztab specjalistów. Został odebrany we wtorek, a sąd rodzinny zdecydował, że trafi on do rodziny zastępczej. W najbliższym czasie będzie wiadomo, co stanie się z dwoma córkami aresztowanej Patrycji J. Śledczy muszą jeszcze przesłuchać świadków, a być może i samego Ignasia (w obecności psychologa). Dopiero wtedy będzie dokładnie wiadomo, co dokładnie działo się w domu rodzinnym chłopca. Informacje na ten temat, które już zdążyły ujrzeć światło dzienne, są wstrząsające.
Sąsiadka Ignasia z Gliwic ujawnia, co działo się w piwnicy Sąsiedzi ujawnili szczegóły o mamie Ignasia z Gliwic. Ciężko uwierzyć4-letni Ignaś był maltretowany przez matkę i jej partnerkę
Po tym, jak policjanci ustalili, gdzie mieszkał mały Ignaś, zatrzymano jego matkę, Julię B. i jej partnerkę, Patrycję J. Kobiety mieszkały w wynajmowanym mieszkaniu z 4-latkiem, synem pierwszej z kobiet, a także dwoma córkami tej drugiej. “Fakt” dotarł do informacji, jakoby nad dziewczynkami nikt się nie znęcał. Miały być zadbane i dobrze traktowane. Tymczasem ich przyrodni, niepełnosprawny brat był tym, którego życie zmieniło się w koszmar.
Według informacji, które obiegły sieć, partnerka mamy dziecka miała znęcać się nad 4-latkiem. Ta z kolei miała nie reagować na zachowanie partnerki, a także stosować przemoc słowną i fizyczną w postaci wyzywania dziecka i dawania mu klapsów. Z jej zeznań wynika, że malutki Ignaś był bity, głodzony, zamykany w szafie i notorycznie straszony, że zostanie oddany do domu dziecka. Patrycja J. miała w szczególny sposób pastwić się nad synkiem partnerki:
Pozbawiała go picia i jedzenia, zabraniała załatwiania potrzeb fizjologicznych, rzucała dzieckiem o ścianę, szarpała je za uszy, gryzła, dusiła i kopała małoletniego – ujawniła w rozmowie z "Faktem prokurator Karina Spruś, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Dodała, że żadna z kobiet nie przyznała się do znęcania nad dzieckiem.
ZOBACZ TEŻ: Poruszające słowa o zmarłych Patrycji i Łukaszu. W sieci rozległ się smutek
4-letni Ignaś podszedł do obcej kobiety, poprosił o jedno
Historia chłopca, który nagi błąkał się po gliwickich ulicach, wstrząsnęła całą Polską. Wiadomo, że w odpowiednim momencie 4-latkowi została udzielona pomoc. Jak dokładnie wyglądały kulisy tamtej sytuacji?
4-letni Ignaś całkiem nagi, w samych butach, spacerował ul. Warszawską około południa. Jego widok zaniepokoił Ukrainkę, która przechodziła tamtędy ze swoim psem. Dziecko podeszło do kobiety i powiedziało jej, że bardzo chce mu się pić. Poprosiło o wodę. Kobieta bez chwili wahania kupiła mu butelkę z napojem, a potem zaprowadziła na pobliski komisariat policji. Mundurowi byli wstrząśnięci widokiem nagiego, poranionego 4-latka. Natychmiast wezwali karetkę, która zwiozła go do szpitala w Zabrzu.
Na ciele dziecka stwierdzono liczne obrażenia w postaci urazów lewego ramienia, klatki piersiowej, policzka prawego, urazu lewego oczodołu, które to obrażenia naruszyły czynności narządów ciała chłopca na okres poniżej 7 dni i mogły powstać w sposób czynny – poinformowała prok.Karina Spruś.