"Ludzie bez powodu nie znikają na 11 dni". Prywatna detektyw o sprawie Izabeli P. Jej obawy budzą trwogę
Sprawa zaginięcia Izabeli P. jest jedną z najbardziej tajemniczych i nieoczywistych, do których doszło w ostatnim czasie na terenie Polski. Kobieta zaniknęła, pozostawiając na autostradzie A4 swój samochód i telefon. Odnalazła się po 11 dniach, jednak śledczy wciąż nie są pewni, co działo się z 35-latką przez ten czas. Nie tylko policja ma odnośnie tej sprawy spore wątpliwości. Małgorzata Marczulewska, detektywka z Grupy AVERTO, opowiedziała, jak ta historia wygląda z jej perspektywy. Aż przeszły nas dreszcze.
Izabela P. odnalazła się po 11 dniach poszukiwań. Co się z nią działo?
Do tajemniczego zniknięcia Izabeli P. doszło 9 sierpnia, gdy ta pokonywała samochodem trasę z Bolesławca do Wrocławia. Kobieta była umówiona ze swoim ojcem, że odbierze go ze szpitala. Po drodze zadzwoniła do niego i powiedziała, że zepsuł jej się samochód, dlatego była zmuszona zatrzymać się na poboczu autostrady A4. Poprosiła, by wezwał dla niej pomoc. Gdy jednak ta pojawiła się na miejscu, kobieta zaniknęła. Zostało po niej tylko porzucone auto z telefonem komórkowym w środku. Ta dziwna sprawa natychmiast wzbudziła obawy bliskich, którzy zgłosili jej zaginięcie.
Po trwających 11 dni poszukiwaniach 35-latka odnalazła się. Okazało się, że kobieta zapukała do swoich znajomych w Bolesławcu, a ci natychmiast zgłosili to odpowiednim służbom. Izabela P. była cała i zdrowa, choć zaznaczyła, że nie życzy sobie, by informować rodzinę o jej stanie czy miejscu pobytu. Trafiła do szpitala na obserwację, jednak jak udało dowiedzieć się mediom, już opuściła placówkę. Policji jeszcze nie udało jej się przesłuchać, choć kobieta złożyła krótkie oświadczenie. Zaprzeczyła wówczas, by była przez kogoś więziona bądź skrzywdzona. Jej słowa nie rozwiewają jednak wszystkich wątpliwości, które wynikają ze sprawy.
Izabela P. wyznała śledczym, co się z nią działo przez 11 dni "Mówił, że jest bogiem" i okropnie się śmiał. Zatrważające informacje o ojcu 14-latkaDatektywka szczerze o sprawie Izabeli P.: "Równanie z wieloma niewiadomymi”
Mimo iż Izabela P. odnalazła się cała i zdrowa, a wszyscy jej bliscy odetchnęli z ulgą, śledztwo w jej sprawie nie zostało jeszcze zakończone. Małgorzata Marczulewska, prywatna detektywka z Grupy AVERTO, na łamach informacji prasowej porównała sprawę kobiety do “równania z wieloma niewiadomymi”. Pytania związane z jej 11-dniowym zniknięciem wciąż się mnożą. Ekspertka zaznaczyła, że sprawa Izabeli P. jest jedną z najbardziej tajemniczych i nietypowych spraw, jakie obserwowała na przestrzeni ostatnich lat.
11 dni służby w Polsce poszukiwały tej kobiety. Opinii publicznej należą się więc pewne wyjaśnienia. Na pewno należy się cieszyć, że kobieta odnalazła się cała i zdrowa. To jest pozytywny scenariusz, bo przecież cała sytuacja pozwalała na wysnucie tezy, że stała się jej krzywda. Cieszmy się więc, że w tym przypadku mamy ewidentnie szczęśliwe zakończenie poszukiwań, ale co działo się z tą kobietą? Jaka jest historia jej życia i co działo się przez 11 dni? Nadal ta sprawa generuje we mnie więcej pytań niż odpowiedzi – stwierdziła detektywka.
Do tej pory wszyscy eksperci są zgodni, że sprawa wymaga dalszego wyjaśnienia, czym obecnie zajmuje się policja. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że zaniknięcie 35-latka na tyle dni musiało nastąpić z jakiegoś powodu.
To jest równanie z wieloma niewiadomymi. Nie wiemy tak naprawdę czy pani Izabela została porwana, czy może upozorowano jej ucieczkę. Czy może rzeczywiście sama uciekła, ale jeżeli tak, to dlaczego wróciła i dlaczego była w stanie fizycznym wskazującym na wycieńczenie? Dlaczego nie chce mieć kontaktów z rodziną? Chaosu całej sprawie dodaje fakt, że tak naprawdę nie wiemy, czy samochód Pani Izabeli był zepsuty, czy narracja jaką znamy z ust męża kobiety jest prawdziwą – dodaje detektyw Marczulewska.
ZOBACZ TEŻ: "Coś w niej pękło". To przed tym uciekała Izabela? Świadkowie Jehowy puścili parę z ust
Obawy detektywki przyprawiają o dreszcz
W dalszej części informacji prasowej detektywka podzieliła się swoimi przemyśleniami dotyczącymi sprawy, która jest obecnie na językach w całej Polsce. Podkreśliła, że z jej punktu widzenia to nie jest jeszcze koniec śledztwa. Przy okazji podzieliła się swoimi obawami, które mogą wywoływać niepokój:
Ta zagadkowa sprawa nadal spowita jest jakąś taką mgłą niedopowiedzenia. Kobieta zniknęła jak kamfora, rozpłynęła się, w międzyczasie pojawiały się nowe informacje na temat jej zaginięcia, często bardzo sprzeczne. Teraz wróciła, ale nikt nie wie gdzie była, co się stało i jakie były powody jej zniknięcia. Z mojego punktu widzenia to raczej nie jest koniec tej sprawy. Ludzie bez powodu nie znikają przecież na 11 dni.
Marczulewska zaznaczyła, że obecnie Izabela P. na pewno potrzebuje spokoju, ponieważ niezależnie od tego, co w ostatnim czasie działo się w jej życiu, jest ona w trudnej sytuacji i będzie wymagać pomocy oraz wsparcia.
Dajmy służbom działać. Jestem jednak przekonana, że to nie jest koniec tej sprawy – podsumowała detektywka.