Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Pilne. Są wyniki sekcji 15-letniego harcerza. Zabezpieczono tkanki
Klaudia Tomaszewska
Klaudia Tomaszewska 25.07.2025 13:48

Pilne. Są wyniki sekcji 15-letniego harcerza. Zabezpieczono tkanki

Są wyniki sekcji zwłok 15-letniego harcerza
ANDRZEJ SCHODKOWSKI/East News

Tragedia, która wydarzyła się podczas harcerskiego obozu, wstrząsnęła opinią publiczną. Teraz prokuratura ujawnia wstępne wyniki sekcji zwłok 15-latka. To jednak nie koniec ustaleń.

Śledczy analizują przyczyny. Są wyniki sekcji zwłok

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu otrzymała wstępną opinię po sekcji zwłok 15-letniego Dominika, który zginął w nocy z 23 na 24 lipca nad jeziorem Ośno. Chłopiec, harcerz ze Świdnicy, wykonywał polecenie drużynowego w ramach zdobywania wyższej sprawności — miał nocą przepłynąć jezioro w pełnym umundurowaniu.

Jak przekazał prok. Łukasz Wawrzyniak, wstępne ustalenia potwierdzają, że przyczyną śmierci było utonięcie. Nie stwierdzono żadnych obrażeń, które mogłyby wskazywać na udział osób trzecich. Mimo to zlecono dodatkowe badania.

Toksykologia i zabezpieczenie próbek. To jeszcze nie koniec

Śledczy zadecydowali o przeprowadzeniu badań toksykologicznych. Zabezpieczono fragmenty tkanek, które mają wykazać, czy Dominik mógł znajdować się pod wpływem jakichkolwiek substancji. Prokuratura podkreśla, że to standardowa procedura w takich przypadkach.

Choć wszystko wskazuje na utonięcie, śledczy nie pomijają żadnego możliwego scenariusza — w tym również wątków związanych z chorobą lub ewentualnym udziałem osób trzecich. Jak zaznaczył prok. Wawrzyniak: „Zawsze weryfikujemy wszystkie możliwości”.

Dwóch dorosłych z zarzutami. Nie przyznają się do winy

W związku ze śmiercią chłopca zarzuty usłyszeli drużynowy Marek G. i ratownik Igor K. — obaj są podejrzani o nieumyślne spowodowanie śmierci oraz narażenie życia Dominika. Według śledczych chłopiec został wypuszczony na nocne przepłynięcie bez żadnej asekuracji. W ciemności miał na sobie ciężki mundur, buty i jedynie czołówkę na głowie.

Eksperci alarmują, że w takich warunkach akcja ratunkowa była praktycznie niemożliwa. Mimo to mężczyźni nie przyznają się do winy. Śledztwo trwa.