"Sam ma wielki brzuch, a mi mówi, że jestem gruba. To zamknęło mu gę*e"
Sylwia i Maciek zawsze marzyli o dużej rodzinie, ale nie przewidzieli wszystkich konsekwencji, które będą się za nią ciągnąć. Ciało kobiety od lat nie wyglądało tak, jak za czasów trenowania lekkoatletyki. Mąż nie szczędził jej przykrych słów w związku ze zbędnymi kilogramami. Hipokryzja sięgała zenitu, bowiem sam wyhodował sobie pokaźny brzuszek. Wreszcie Sylwia nie wytrzymała i powiedziała, co o tym myśli.
Jej mąż zaczął patrzeć na nią inaczej
Sylwia w młodości zajmowała się sportem, lekkoatletyka była jej największą pasją. Dzięki temu jej figura zawsze była smukła, wysportowana i wyrzeźbiona. Taką poznał ją Maciek. Para szybko zakochała się w sobie, a po kilku latach zdecydowała się na ślub. Ceremonia była piękna, a na weselu bawili się ich wszyscy najbliżsi. Sylwia właśnie trzyma w dłoni zdjęcie, które od dekady zdobi stolik nocny obok jej łóżka. Ma na nim śnieżnobiałą suknię o kroju syrenki i pokaźny bukiet różowych goździków. Maciek obejmuje ją w talii.
Dziś już tak nie wygląda. Po trzech ciążach, w które zachodziła średnio co dwa lata, figura zmieniła się nie do poznania. Nawet codzienne cardio, które uprawia, ganiając córki i syna po domu, aby w końcu zebrać gromadkę i zawieźć do placówek, nie jest w stanie pomóc jej zrzucić zbędne kilogramy. Pulchna buzia, szerokie biodra i zwisająca z brzucha skóra. Taki widok odbijał się w lustrze. Sylwii trudno było się z tym pogodzić, jednak po ogarnięciu dzieci, domu i wyżywienia nie miała siły nawet myśleć o żadnych dodatkowych aktywnościach.
Jest jeszcze jeden problem, o którym kobieta nie może przestać myśleć. Maciek od dłuższego czasu nie patrzy na nią w ten sam sposób. Już długo nie widziała w jego oczach znajomych iskierek, które pojawiały się, ilekroć nie wychodziła z kąpieli lub zakładała jedne ze swoich obcisłych sukienek. Sylwia wiedziała, że to wynika z jej wyglądu, bowiem Maciek nie szczędzi jej przykrych komentarzy na temat wagi.
"Nasze zarobki ledwo przekraczają 8 tys. zł. Jak dziady" Matka była dla mnie mordęgą, ale ją znosiłam. Dopiero po tym wybuchłamMąż Sylwii sam nie dbał o linię
Gdy żaliła się swoim przyjaciółkom, nie rozumiały, dlaczego Maciek zachowuje się w taki sposób. Przecież dała mu trójkę dzieci i wcale nie wygląda tak źle. Zakrzywiony wizerunek, jaki ukształtował się w głowie Sylwii, nie był w stanie dostrzec, że pulchniejsze ciało ma piękne krągłości, a już białe rozstępy na pośladkach dodają drapieżnego charakteru. W głowie dźwięczały jej tylko słowa Maćka.
- Sylwuś, te chipsy to już chyba przesada o tej porze, zaraz się będziesz wylewać ze swojej połowy łóżka.
- Czy to nowa fałdka? Witamy w rodzinie!
- Zobacz, karnety na siłownię są znów w promocji. Może ci kupić na urodziny?
Najlepsze w tej całej sytuacji było to, że mąż Sylwii również stracił swoją atletyczną budowę ciała, nad którą pracował w okresie studiów. To wieczorne piwka zaczęły dawać o sobie znać. Brzuch Maćka stawał się coraz większy, a on zdawał się tego nie zauważać. Kobieta początkowo bardzo przejmowała się swoją sylwetką, jednak po każdej rozmowie z przyjaciółkami narastała w niej złość i frustracja.
- Sam o siebie nie dba, a od ciebie oczekuje cudów? Byłaś w trzech ciążach, dziewczyno! I tak wyglądasz bosko - krzyczała Malwina dolewając wina do kieliszka.
- Ciekawe, czy sam widzi jeszcze stopy zza swojego piwnego brzuszka. Wstydziłby się w ogóle mówić takie rzeczy - wtórowała jej Basia.
Sylwia w końcu przekonała się, że w zasadzie dziewczyny mają rację. Fakt, musi popracować nad swoją figurą i nie czuje się dobrze w ciele, które tak bardzo różni się od tego, które zapamiętała. Ale dlaczego ma znosić podłość ze strony własnego męża?
ZOBACZ TEŻ: Całe życie czułam, że coś jest nie tak. Później odkryłam sms
Miarka się przebrała. Tak mu odpowiedziała
Z tygodnia na tydzień Sylwia miała coraz bardziej mieszane uczucia co do komentarzy ze strony męża. Do tej pory, gdy obrażał jej wygląd, zamykała się w sobie, a wieczorami płakała pod prysznicem, widząc swoje ciało. Teraz powoli zaczynała wzbierać w niej złość. Pewnego wieczoru Maciek doprowadził ją do skraju wytrzymałości, a miarka się przebrała.
- Sylwia, za twoim wielkim brzuchem nie widzę ekranu, przesuń się trochę, albo chociaż go wciągnij - powiedział kładąc się koło niej na łózku z puszką piwa.
- Maciek! Mam tego serdecznie dość. Przestań mi wiecznie dogadywać! Zapamiętaj sobie jedną rzecz: mój brzuch wygląda tak, bo nosiłam w nim troje naszych wspólnych dzieci. Twój jest olbrzymi tylko i wyłącznie od piwa. Zastanów się, kto z nas mniej o siebie dba! - zawołała Sylwia.
Po tej wymianie zdań kobieta wyszła z sypialni szybkim krokiem i zatrzasnęła za sobą drzwi. Z pomieszczenia dobiegały ją tylko dźwięki z telewizora, Maciek przerwał nawet przelewanie zawartości puszki do kufla. Przez kilka następnych minut wpatrywał się z rozdziawionymi ustami w miejsce, w którym zniknęła Sylwia. Był to pierwszy raz, kiedy żona w taki sposób się do niego odezwała. Chyba będzie miał o czym myśleć przez zbliżającą się noc.