Trzaskowski otrzymał nową funkcję! Może zagrozić Nawrockiemu?

Rafał Trzaskowski przejmuje stery w największym ruchu samorządowym w kraju. Od dziś jest prezesem Ruchu Samorządowego „Tak! Dla Polski”. Zapowiada koniec biadolenia i marsz w stronę konkretów: mocniejszy głos miast w Warszawie i w Brukseli oraz współpracę ponad partyjnymi sztandarami. Brzmi jak awans — i zapowiedź ostrzejszej gry o wpływy.
Zmiana sterów w największym ruchu samorządowym
„Tak! Dla Polski” powstało w 2021 r. z połączenia kilku dużych środowisk lokalnych i szybko urosło do roli parasola dla prezydentów miast, burmistrzów i wójtów w całym kraju. Dotychczas przewodził mu Jacek Karnowski, dziś poseł i wiceminister, który już w 2024 r. zapowiadał, że ustąpi, bo formalnie nie jest samorządowcem. „Stery ruchu przejmuje najważniejszy w Polsce samorządowiec” — mówi teraz o następcy. Decyzję o przekazaniu pałeczki podjęto pod koniec sierpnia, podczas spotkania samorządowców w Gdańsku.
Decyzja, cytaty i zobowiązania
„Od dziś jestem Prezesem Ruchu Samorządowego »Tak! Dla Polski«. Wyzwań jest mnóstwo… Można narzekać, ale można też działać” — napisał Trzaskowski w mediach społecznościowych, dorzucając: „Tak, trzeba iść dalej i patrzeć w przyszłość”. W tle lista priorytetów: silniejszy lobbing miast w sprawach funduszy UE, transportu, mieszkalnictwa i polityki klimatycznej; budowa gęstszej sieci współpracy między gminami; szybkie reagowanie na kryzysy. Dla porządku: Karnowski oddaje stery po czterech latach, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią rezygnacji.
Sama decyzja o wyborze zapadła w Gdańsku, podczas obchodów 45-lecia Sierpnia — symboliczne miejsce na symboliczny restart największej organizacji samorządowców. „Najważniejszy samorządowiec w Polsce” — powtórzył Karnowski, podbijając stawkę i oczekiwania wobec nowego prezesa.
Co to oznacza w praktyce?
Po tej roszadzie „Tak! Dla Polski” dostaje twarz rozpoznawalną w całym kraju, a Trzaskowski — polityczną dźwignię, która sięga dalej niż ratusz. To ruch, który może wymusić na rządzie i ministerstwach szybsze decyzje w sprawach, które bolą mieszkańców: pieniędzy z polityki spójności, inwestycji w komunikację, mieszkania na wynajem. Jeśli dołożyć kontakty w europejskich instytucjach, samorządowy „głos z dołu” ma szansę częściej przebijać się „na górę”.
Jest też w tym element gry o przyszłość: nowy prezes będzie rozliczany nie z konferencji, ale z efektów. Pierwsze testy przyjdą szybko — wraz z jesiennymi negocjacjami o podziale nowych pieniędzy i projektami ustaw wzmacniających kompetencje gmin. Według kuluarowych rozmów w ruchu, plan minimum to „więcej wspólnego działania, mniej partyjnej piany”. Brzmi sucho? Oby w praktyce oznaczało mniej narzekania, a więcej… działania. Właśnie tego oczekują samorządy — i ich wyborcy. Może to zatem kolejny krok ku temu, aby w przyszłości znowu zawalczyć o stołek prezydenta?


































