W TAKICH warunkach żyją pięcioraczki z Horyńca. "Wezwać MOPS"!

Rodzina pięcioraczków z Horyńca nie raz wzruszała internautów swoją codziennością. Tym razem pokazali, co dzieje się, gdy zgasną kamery i kończą się rodzinne spacery. Ich kuchnia zaskoczyła wielu obserwatorów. Czy tak właśnie wygląda codzienność wielodzietnej rodziny?
Centrum chaosu - kuchnia!
a pierwszy rzut oka trudno się tu odnaleźć. Nastoletni syn zmywa naczynia, ale wokół niego panuje istny armagedon: stosy brudnych talerzy, otwarte szafki, produkty rozrzucone po blatach. "Po kolacji zazwyczaj zmywa najstarszy syn" – czytamy w opisie. Dobrze, że ktoś w ogóle się za to zabiera, bo wygląda na to, że kuchnia wymyka się spod kontroli.
Ledwo widać szafki w kuchni
Trudno nie zauważyć, że w tej kuchni każdy centymetr jest zajęty. Żółte ściany tylko potęgują wrażenie ciasnoty, a sterty jedzenia, naczyń i chemii gospodarczej na każdym kroku sprawiają, że gotowanie przypomina tu bardziej tor przeszkód niż domowy rytuał. Mama Clarke chwali najstarszych synów, Philipa i Elliota, za odwagę kulinarną, ale może czas przeznaczyć ten zapał na generalne porządki?
Porządek to luksus?
Według badań CBOS z 2023 roku, brak miejsca i bałagan w kuchni to główne źródło frustracji u rodziców z większą liczbą dzieci. U Clarke’ów chaos zdaje się być na porządku dziennym. Mimo obecności zmywarki, zalegające naczynia są normą, a kuchnia bardziej przypomina zaplecze baru mlecznego niż domowe ognisko.
Nikt nie oczekuje sterylnego błysku, ale czy nie warto czasem odgracić przestrzeń, w której dzieci dorastają i kształtują swoje nawyki? A może właśnie taki chaos to jedyna możliwa normalność w domu z siedmiorgiem dzieci?



































